wszędzie jednakowo wiatr kołysze drzewa
jednakowe strugi rzeki wody niosą
tą samą miłością Bóg serca ogrzewa
........................................................
.................................................
wszędzie jednakowo wiatr kołysze drzewa
jednakowe strugi rzeki wody niosą
tą samą miłością Bóg serca ogrzewa
........................................................
.................................................
Na jednym zomku w dalekim kraju
rzondzioł krol państwym już trocha stary
toż wele siebie mioł ci pajaca
co w błozna łobracoł ludzki prziwary
Krol mioł go w zocy za ciynty jynzyk
choć widzioł w nom błozna ciut szolonego
dowo mu perło i tak mu prawi
Trzimej aż znojdziesz od sia gupszego
Tedy mi nazot dosz tyn znak władzy
a bydzie to taki geszyng łod Ciebie
jo zaś se dychna boch trocha zgniły
i byda sie staroł jyno ło siebie
Błozyn wzion berło a krol sie bawioł
w hulaniu i piciu leciały mu lata
a kiedy poczoł że koniec idzie
prosi Ponboczka wroć mi kamrata
Niy moga łodynś tak zaro Panie
pszeca to błozna pożegnać musza
som wiysz że jego godka i wice
były mi miodym na serce i dusza
Ponboczek mu na to - mosz czasu mało
toż wykorzystej to co ci dowom
narychtuj se jyno co mosz mu pedzieć
kej jego słowa zaboleć mogom
A kedy błozyn wloz do komnaty
zastoł tam krola w wielki niemocy
tyn pada do niego moj ty kamracie
już śmiertka po mje pomału kroczy
-A prziszykowoł żeś sie na droga
pyto sie błozyn fest zestarany
- Ni mioł żech czasu a tera jyno
siły brakuje je żech zmochany
-Powiym ci prowda choć fest zaboli
mioł żeś za wiela czasu wolnego
wedle umowy mosz nazot berło
boch znod łod siebie ło wiela gupszego
Regina Sobik 24.07. 2024r.
Potęga przyrody czyli kilka wierszy o górach
Początek lata w górach
Złowieszczy pomruk niczym zwierz ranny
wydaje dźwięki głośnym odbiciem
chmury jak ołów ciężkie nabrzmiałe
wiszą złowrogo nad dolinami
Złowieszcze błyski toczą po niebie
z prędkością światła ogniste strzały
te niosąc odgłosy burzliwych ciosów
piekielnym hukiem się odbijają
Echo ich grzmotów jak młot kowalski
niesie na górskie szczyty i granie
smagane wiatrem deszczowe strugi
zmywają resztki śladów wędrowca
Lecz kiedy cisza objęła rządy
odeszła burza na krańce świata
w jej miejsce tęcza wstążką kolorów
radośnie wita początek lata
Burza
Na krańcach nieba deszczowe chmury
jeszcze uśpione spokojnie drzemią
raz po raz błyski widać z daleka
czarny nieboskłon zawisł nad ziemią
Plącząc na przemian czernie z szarością
rozgania ciszą świat otulony
nim lunie ostrym prysznicem deszczu
hukiem otwiera czarne zasłony
Donośne grzmoty przeszyły niebo
porwisty wicher płaczliwie śpiewa
ptactwo złowrogim hukiem straszone
szuka schronienia w konarach drzewa
Nabrzmiałe chmury nie wytrzymały
ciężaru kropli w ożywczym łonie
lunęły na łąki pola ogrody
wodą podlały ziemię złaknioną
Regina Sobik
Geolog podróżnik perła nauki
wybitny umysł z sercem na dłoni
z duszą wrażliwą na krzywdę ludzi
pośród historii odmętów toni
Gdy los przekorny nosił po świecie
szlakami nieznanych ścieżek i dróg
uparcie spełniał dawne marzenia
choć niosły za sobą wędrówki trud
Brazylia Kuba Meksyk Urugwaj
pięknem przyrody zmysły kusiły
jednak jak wszystko innym obliczem
ten sielski obraz w sercu burzyły
Chichotem losu czy przeznaczenia
zbyt wiele było tu krzywd podłości
wstrząśnięty handlem niewolnikami
nie wróżył tej ziemi dobrej przyszłości
Kielich goryczy przebrał swą miarę
gdy obraz ofiar zmysły porażał
śmierć stu dziesięciu indiańskich Wodzów
w snach i na jawie wciąż się powtarzał
Gdy jemu obca wrogość do plemion
a godność ludzką zbyt sobie ceni
hrabia niewolnik przed Bogiem równi
i żaden władca tego nie zmieni
Regina Sobik
wiersz ten brał udział w Międzynarodowym Konkursie W DUCHU STRZELECKIGO zorganizowanego przez Organizacja Kosciuszko Heritage Inc. z siedzibą w Sydney, wespół z Polską Fundacją Kościuszkowską w Warszawie, Biblioteką Raczyńskich w Poznaniu, Komitetem Kopca Kościuszki w Krakowie i Federacją Organizacji Polskich w Nowej Południowej Walii
W dalekim kraju żył pewien władca
żelazną dłonią rządy sprawował
wymagał wiele nawet od siebie
w rygorze wolność państwa budował
W tym samym kraju żył także człowiek
co nie mógł ścierpieć rządów despoty
narzekał mącił krzyczał że z takim
żyć w zgodzie wcale nie ma ochoty
Władca jak każdy popełniał błędy
posuwał się nawet do nieprawości
wszyscy się nawet zastanawiali
czy to spryt czy też wyraz słabości
Ciągłe wewnętrzne walki i kłótnie
doprowadziły w końcu do tego
że odsunięto od władzy króla
na tron wybrano Pana innego
Tamte idee i zarządzenia
wrzucono jak śmiecie precz do lamusa
kto by się teraz przejmował starym
kiedy los jego wcale nie wzrusza
Nękany chorobą żył w samotności
z dala od ludzi z dala od świata
a to co kiedyś było tak ważne
odeszło w przeszłość jak tamte lata
Sumienie jednak jakby ożyło
i zanim ruszył w ostatnią drogę
zrozumiał błędy i złe decyzje
i zdążył przed śmiercią pojednać z Bogiem
A wtedy człowiek co był mu wilkiem
życzył mu piekła i potępienia
zapomniał że i śmierć jego dotyczy
gdyż taki już los każdego istnienia
Staje ów człowiek u bramy nieba
i cóż zastaje i kto go wita
zdenerwowany krzyczy i tupie
-A ten co tu robi gdzie rajska świta
Nie będę razem z takim tyranem
to jakaś kukła co nie ma duszy
nie pójdę za nim choćby mnie prosił
mnie to nie bodzie ani nie ruszy
Na to mu Pan Bóg : cóż jesteś wolny
skoro jest taki Twoje życzenie
odejdź do piekieł jak nie pojmujesz
czym miłosierdzie i przebaczenie
Tak to nienawiść zacietrzewienie
niechlubna zgubą człeka się stały
do nieba raju zamknęły bramy
i już na zawsze w piekle zostały
Regina Sobik
Zaginął gdzieś rym w zwrotce
choć ponoć i to się zdarza
gdy wierszokleta zapomni
że ten w wierszu się powtarza
Może w wersie ciasno było
brakowało mu swej pary
a niedoceniony w zwrotce
czuł się niemodny i stary
Jak pokazać miał swą siłę
skoro nie o sławę chodzi
by wiersz był dobry ciekawy
poeta go w trudzie płodzi
Teraz ponoć się zamartwia
że Euterpe go nie chciała
skoro w wierszu niepotrzebny
to wiersz biały będzie miała
Regina Sobik 09.07.2024r.
Jak nam budować przyszłość z nadzieją
gdy sąsiad sąsiada już nie poznaje
kłamstwo obłuda powszednim chlebem
a człowiek bratu wilkiem się staje
Miast wrażliwości na ludzką krzywdę
zdjęcia filmiki brak zrozumienia
nękania docinki i ośmieszenie
słabego duchem w ofiarę zmienia
Sumienie w ciasną kieszeń schowane
czyimś nieszczęściem swój byt buduje
lecz los przekornym też czasem bywa
gdy karma wróci siewca odczuje
Wczoraj odeszło od nas na zawsze
i już nie można zmienić niczego
a jutro nigdy może nie nadejść
by dobro było cząstką każdego
A starczy tylko odmienić życie
nie czekać tego co będzie potem
trzeba siać dobro póki możemy
by kiedyś wróciło do nas z powrotem
Regina Sobik
fragment wiersza ....W bezkresnej dali nieboskłonu
Tam gdzie horyzont dotyka nieba
w bezkresnej dali nieboskłonu
gdzie ziemia urządza schadzkę ze słońcem
a nocka szuka gwiezdnego tronu
........................................
........................................