czwartek, 31 maja 2018

Historia pewnego krzyża


Stoi na ziemi jak punkt na mapie
krzyż betonowy i bardzo stary
przystań przechodniu On Ci opowie
tragiczną historię pewnej ofiary

Krzyż na pamiątkę tu postawiono
usiądź na chwilę gdzieś w jego cieniu
pomyśl o czasie który przeminął
odczytaj napis w głębokim skupieniu

Wsłuchaj się w ciszę wtedy usłyszysz
cichy szloch matki i łzy rozpaczy
dla niej to miejsce jest uświęcone
a śmierć dzieweczki tak wiele znaczy

Jak śmierć Jezusa na krzyżu zbawienia
rozrywa serce z okrutnej boleści
                                  to straty dziecka tak niewinnego
rozum i serce zdołać nie pomieści

Tedy przechodniu u stóp tego krzyża
do Zbawcy świata w cierniowej koronie
za duszę dziecka za duszę zmarłych
do pokornej modlitwy złóż Swoje dłonie

R.SOBIK
 foto stary i nowy wygląd tego samego krzyża
Krzyż stoi na prywatnej posesji na skraju brzozowego lasku .Postawiony został na pamiątkę tu w 1922 roku została zamordowana dziewczynka pasąca gęsi . Zwyrodnialec według mojego dziadka został potem powieszony .Okazało się że miał na swoim sumieniu więcej takich morderstw

Bojka ło Rybniczku Wyndrowniczku

Miyszkoł se w Nacynie Rybniczek malutki
niy żołty niy czorny a modry calutki
jedni go mylili Utopkiym wołali
ale yno tacy co go tu niy znali

Puda zwiedzić Rybnik kejżech fest ciekawy
w Urzyndzie załatwia wszystki ważne sprawy
pogodom s Rajcami skocza do Fokusa
przeca jakiś ancug modny kupić musza

Jako ta łachudra wyglondoł niy byda
kej na przedstawiyni do tyjatru ida
zocnej rybniczanki łobejrza łobrazy
połobjyżdżom ronda tak ze pora razy

We Aptyce „Pod Lwym” kupia jakiś lyki
i w te pyndy na mszo gnom do Bazyliki
przede Antoniczkiym pokłonia sie nisko
a stond już na stadjon choć ni mom za blisko

Tam łobejrza yno czy wszystko gotowe
za niedłogo pszeca konkursy żużlowe
polotom za balym i jak yno pudzie
chocioż na troszyczka popluskom na Rudzie
Kukna do Carreofura kupia kista wody
zawieza nad zalyw ludkom dlo ochłody
kej gorko na dworze toż słabi jak pyla
możno kieryn potym chyci krokodyla

Jo zaś trocha dychna siedna w ciyniu stroma
i wiycie co myśla ni ma to jak doma
dlo Was Rybnik domym a dlo mnie Nacyna
godajom że myntno dlo mnie lepszej ni ma

20.02.2015r
wersja po polsku 

 
Bajka o Rybniczku co mieszkał w Nacynie

Narrator :Mieszkał raz w Nacynie Rybniczek malutki
niebieski jak niebo tylko oczka białe

Rybniczek -dość mam brudnej wody dłużej nie wytrzymam
chyba pójdę sobie zwiedzę miasto całe-

Narrator ;Najbliżej mu było do starego rynku
gdzie z wieży Ratusza piękny hejnał grają

Rybniczek :-obejrzę muzeum pobliską fontannę
i Urząd gdzie ludzie miłość przysięgają
Skoczę do Fokusa ubrać się po modzie
przecież nie pokażę się ludziom na oczy
jako ta łachudra albo strach na wróble
bo wtedy bym musiał zwiedzać miasto w nocy
Spróbuję policzyć wszystkie ronda w mieście
których jak gołębi jest w gołębniku
a nazwy ich różne że spamiętać trudno
ja je sobie spiszę raz dwa... i po krzyku
W pobliskiej kwieciarni kupię bukiet duży
podaruję mamom na ich święto Matki
chociaż moje miasto słynie przecież z tego
że wszyscy tu lubią zieleń i rabatki
Może warto jeszcze podskoczyć na Kampus
hmm ..wolę nie przeszkadzać gdyż są egzaminy
ale za to wdepnę spotkać się z Rogerem
odkurzę Kaplicę będę wpół godziny
Odwiedzę Przedszkola Szkoły Podstawowe
niedługo Dzień Dziecka jakiś prezent zrobię
uczcie się dzieciaki żeby nie żałować
bo moc i potęga w prawidłowej mowie .

Narrator :„Pod Lwem” kupił sobie plaster na odciski
nigdy nie wiadomo co go w drodze spotka
zjadł dwie porcje lodów, w banku wziął pożyczkę
w kiosku Na Pocztowej oddał totolotka
Potem poszedł prosto do Centrum Kultury
zobaczyć wystawę pewnej znanej Pani
na deskach teatru wysłuchał trzy arie
a na bis zawołał

Rybniczek: -Jesteście kochani -

Narrator: Przed Urzędem miasta spotkał niewiast parę
te się przestraszyły - ratuj się kto może
przed chwilą z Nacyny uciekły Utopce
chcą zawładnąć miastem niech nam ktoś pomoże-

Rybniczek :-Moje drogie Panie chyba mnie słuch myli
Utopce w Nacynie co za niedorzeczność
za co ta obraza te krzyki i raban
tu obowiązuje kultura i grzeczność-

Narrator : Po tej scysji poszedł wyciszyć się trochę
a może ktoś zgadnie dokąd...wszak to blisko
już ja Wam podpowiem że u „ Antoniczka”
przed głównym ołtarzem pokłonił się nisko
Zajrzał też Rybniczek do Przechodni obok
zobaczyć kolejki do zacnych lekarzy
wpisał się na listę po czym stwierdził krótko

Rybniczek:-Zdrowie skarb prawdziwy każdy o nim marzy-

Narrator :A że właśnie obok była pewna szkoła
z tyłu piękne duże obszerne boisko
wpadł na pewien pomysł

Rybniczek : – skoro już tu jestem
pojadę na stadion jest przecież tak blisko
Zobaczę trybuny,murawę, zaplecze,
na przyjęcie gości winne być gotowe
czy wiecie kochani z czego Rybnik słynie
właśnie od lat tu są zawody żużlowe
Jeszcze tylko chciałbym pobiegać za piłką
popływać na chwilę w kąpielisku Ruda
jak będą się śpieszył zanim zajdzie słonko
plan zrealizować pewno mi się uda -

Narrator: W Carrefourze zakupił całą zgrzewkę wody
gdyż zalew rybnicki jeszcze mu się marzy
siadł sobie w taksówkę i jazda nad wodę
podziwiać siedzących na brzegu wędkarzy

Rybvniczek: -Wrócę tu na pewno latem lub jesienią
popływam posłucham co się tu zmieniło
przegonię piranie nawet krokodyla
zadbam by spokojnie i bezpiecznie było
Rybnik piękne miasto warto było zwiedzić
kocham je tak samo jak i moją rzeczkę.
i święcie w to wierzę że jego mieszkańcy
zaproszą przyjezdnych na taką wycieczkę

Narrator: I wrócił Rybniczek na stare pielesze
czyściejsza Nacyna to jego marzenie
zmęczony i stary pogodził się z myślą
że niewielka rzeczka jest mu przeznaczeniem


Regina Sobik


















środa, 30 maja 2018


Możno mi wtoś bydzie mioł za złe że spominom stare dzieje jakby my teraz ni mieli inszych utropow. Ale chca Wom tu pedzieć jak my już som przi tymacie że tyn krajiczek chleba keryn kiedyś boł takim skarbym tak nom spowszednioł że zatracili my szacunek do niego. Pamiyntom jak byłach małym bajtlym moja starka dycko godała że chlyb to dar boży i trza go szanować. Nim ukroła non sznitka chleba z cołego bochynka robiła nad nim krziż .A jak upod chocioż mały krajiczek na ziymia to podnosiła go z szacunkiym zdmuchnyła kurz i całowała. Była rada że mo go teraz pod dostatkiym .Pamiyntała czasy wojny jak go czynsto brakowało. Mój starzik to dopiyro mog pedzieć na tyn tymat wiela , chocioż boł jak to kożdy Ślązok twardym chłopym .Nie godoł po darymnicy ale nieroz my podsłuchali jak se rozprowioł ze starkom ło tych czasach wojynnych ..Boł troszka za stary żeby Go wzionć do wojska ale mioł pora gymb do wykarmiynio toż odrobioł te wojsko na grubie .A tam byli ruscy jyńcy kerzi robili na dole .Wiycie jak starzik ło tym godoł to mioł płaczki we łoczach .Dopiyro wielaś tam lot po wojnie moja starka dowiedziała się ło jego najwiynkszej tajymnicy. Rozchodziło się ło tyn chlyb s umastom keryn broł zapakowany we gazeta do roboty .Moja starka nie umiała strzimać że starzik chudy jak patyk a biere tela krajiczkow żeby stykło do trzech chłopa .Ni żeby mu żałowała bo ciynżko robioł ale nie mogła zrozumieć że tela zjy. Myślała że je chory abo mo jaki plugastwo we siebie tasiymca czy coś inszego. A łon tyn chlyb nosioł do Tych jyńcow. Widzioł że te boroki som tak głodni żeby zjedli konia z kopytami toż zrobiło mu się żol. I tak po cichu żeby żodyn się nie kapnoł zostawioł tyn chlyb na kamiyniu niby że idzie coś łobejrzeć. A Ci jyńcy już wiedzieli ło co idzie i yno czakali kiedy starzik pondzie. Brali tyn chlyb i wartko chowali za koszula żeby żodyn niy widzioł. Potym zaszyli się w jakimś kontku i wcinali aż się im uszy trzynsły. Sztajger keryn jich wachowoł kapowoł ło co się rozchodzi ale udowoł że niy widzi bo wiycie jak to padajom wszyndy trza być człowiekiym. Tyn sztajger jak i mój stzrik łokropnie ryzykowali .Za krajiczek chleba keryn dało się jyńcowi groził lagier w Oświyncimiu a w najgorszym wypadku kulka w łep.Ale robili to z narażyniym zycio .Jyńcy żeby się jakoś odwdziyńczyć za tyn chlyb robili taki krzineczki w kerych szło chować nici,wełna i insze potrzebne rzeczy. Moja starka jak dostała ta krzineczka na geburstag to ło mało się nie uślimtała co była tako piykno .Yno nie mogła się dowiedzieć kto jom zrobioł. Starzik zarzekoł się że kamrat prziwioz kajś z Polski .Nie wiym możno i starka coś miarkowała ale niy dała po sobie znać Te puciynki-krzineczki były tak fajne że wszyjscy się nimi zachwycali ale ni mieli pojyncio łod kogo som..Potym Tych jyńcow kajś wywiozli i słuch ło nich zaginoł ale starzik jak i wszyjscy Ci grubiorze kerzy Jim pomogali mieli czyste sumiyni a możno i uratowaali Jim zyci.Tego nigdy się starzik dowiedzieli.Wroca się nazot do starki kiero była jak to we ślonski familiji karkiym starzika .To łona dbała ło to żeby stykło chleba dlo dziecek.Co prowda starzrik ciynżko robioł ale to łod ni zależała jak rozdzieli te piyniondze kere zarobioł .A że była gospodarno toż chocioż w chałupie się niy przelywało chlyb bol . Jak jakiś wandrus abo żebrok zaklupoł do dźwiyrzi po prośbie to mog być pewny że dostanie krajiczek chleba. Nie myście że dziecka we familiji się łobijały Łone tyż zarobiały na chlyb .We niedziela rano brały koszyk na prani i gnały do somsiedni wsi do piekorza po świyży ciepły chlyb ,żymły i kołoczki . Roznosiły potym to po wsi ludziom i dycko miały jakiś grosz za to toż mogły se kupić jakigoś szkloka .czy kanolda. A wiela miały przi tym uciechy że se same zarobiły na te maszkiety. No a cołko familijo miała chlyb za darmo bo piekorz dociepnoł im po 1 bochynku i pora kołoczkow za fatyga tak w ramach promocji jak by my dzisiaj pedzieli. Nieroz było tak że mój ujek keryn mioł wtedy kajś 5 lot i chodzioł z mojom mamom po tyn chlyb tak po cichu żeby żodyn nie widzioł łodgryz konsek łopiyntki .bo ta była najlepszo. Jak prziszoł do chałupy to dostoł taki szmary że pamiyntoł do końca życio. Ale jedno wom powiym w tych czasach chlyb się szanowało. To nie co teraz .Jak zostoł konsek to starka czy tam mama suszyły go i miały jak znod na wodzionka .Tata nasz boznowoł że jak wciepnom tyn suchy chlyb do studni to na cołki rok styknie wodzionki..Te łokruszki kere zostowały to my zbiyrali do torbki na zima do ptokow. Starzik czy tata zrobili karmnik i my te łokruszki tam dowali a potym filowali zza gardiny na ptoszki kere się zlatywały .Jak wto uwidzioł że na drodze leży skorka chleba to jom podnosioł i dowoł na kamiyń żeby ptoszki miały co jeś. Starzi ludzie żyli w biydzie i tego chleba nieroz im brakowało toż mieli wielki szacunek do niego. Swojim wnukom godali że trza go szanować .Berali bojki w kerych dziecka co wyciepły chlyb abo podeptały miały wielki grzych i były ukarane. Sama pamiyntom tako bojka w kerej dziołszka podeptała krajiczek chleba i zrobiła się wele ni taka wielko dziura i łona wpadła do tej dziury bo to było piekło .Taki łosprowki działały na wyłobraźnia dziecek jak nic inszego. Wiycie jo do końca życio nie zapomna takigo zdarzynio kero u nas było niy do pomyślynio. Bez cufal byłach odwiedzić znajomych naszej starki w wielkim mieście. Nie byda pisać kaj żeby nie zrobić gańby bo Ci ludzie co prowda fest wiekowi ale jeszcze żyjom .Jak my tak se siedzieli starsi przi bonkawie a my dziecka przi herbacie i ziście gospodyni pado że idzie nakarmić prosioka. Toż my dziecka polecieli za niom ciekawi kaj łona tegom prosioka trzimie .Przeca miyszkali na familokach postawionych zaroz po wojnie ,a tam niy było chlywikow. To coch uwidziała to do mje było jak szlak. Łona poszła do łaziynki i te resztki chleba i łobiadu wciepła do chaźla. Dobrze że boł tyn chlyb namoczony bo by Ji się tyn chaziel zatkoł .Ale by było. Ni mogłach zrozumieć czamu nie zbiyro i nie suszy tego chleba. Widać miała go za dużo .Łod tego czasu zbiyrom resztki chleba czy żymeł i susza .Jak żech miała gowiydź to było do gowiedzi a teraz dowom somsiadce. A łona że mo dużo czasu bo je sama i nie robi toż te żymły miele a chlyb ciepie kurom Moji dziecka tyż tak się nauczyły.że chlyb keryn łostanie zbiyrajom i dycko w kuchni wisi tako torbka z płotna do kierej dowo się te resztki żeby nie spleśnioły Jo se tak myśla u nas na wsi tak może być ale w mieście to by mogli zrobić taki specjalne pojymniki na chlyb ale z drugi strony trza by najpiyrw ludzi nauczyć żeby yno tam tyn chlyb wciepowali a nie rozmańte śmieci bo by to się mijało z celym .Mogli by potym słożby komunalne tyn chlyb wywiyź kaj chowiom jakoś gowiydź no w najgorszym wypadku spolić A tak co we śmietnikach szczury majom uczta Baltazara .Myśla że ludzie w końcu zmondrzejom i bydom bardzi szanować kożdo skorka chleba .Chyba się tego doczakom bo ta świadomość ło wartości chleba coroz bardzi dociyro do ludzi .Zwłaszcza po łostatnich powodziach jak zaloło pola i chlyb coroz bardzi drożeje co gorsze zaczyno go brakować .Możno niy u nas ale kaj indzi na pewno .Przeca je tela biydnych krajow kaj ludzie umiyrajom z głodu. . Trocha zaczynom filozofować ale jeszcze chca pedzieć że do dzisiejszego dnia chocioż mom swoji lata nie zapomna woniu chleba poszmarowanego swojskim masłym i kakauszali. Było to na koloniach z gruby na kerych mje tatulek wysłali .Tyn woń i tyn smak chodzi za mnom do dzisiejszego dnia .Nieroz se tak myśla żeby wrociły się te czasy bo tak bych se zjadła sznitka takigo chleba ze masłym takim swojskim prosto łod krowy a nie przetworzonych i pomiyszanym niewiadomo z czym keryn kupujymy w markiecie. Ale jedno je ważne momy chlyb nie głodujymy toż co chcieć wiyncy trza dziynkować za to co momy. Myśla tyż że niy po darmo rzykomy chleba powszedniego daj nam dzisiaj .Ponboczek dobrze wiedzioł że tyn chlyb je potrzebny nom do życio jak woda czy luft i muszymy mu dziynkować za tyn dar . A te żniwne czy dożynki czy jak tam to nazywomy świadczom ło tym nojlepi.

R.Sobik

Powrot do chałupy



Chocioż tak wiela sie wydarzyło
pamiyntom downe czasy młodości
tesnotom gnany wracom do chałupy
do lot dzieciństwa do przeszłości

Kaj ślimtoł mały bajtel w kolybce
a biyda dzieliła krajiczki chleba
kaj żech sie bawioł i brojoł wiela
kaj moł żech mały konszczyczek nieba

Kaj rynka Łojca twardo jak diobli
umiała popszoć jak yno trza było
kaj żech dorostoł z dziołchom zolycioł
kaj jakoś inacy i lepi sie żyło

Toż żech sie wrocioł na downe śmieci
i co żech zastoł komin zbulony
Łojca już ni ma Mamulki niy ma
a jo na progu siedza stropiony

Płaczka się kulo po mojim licu
gowa s tesnoty sie jakoś kiwo
a wiater gwiżdże i śmieje się sy mje
chłopie niy ślimtej tak przeca bywo

R.SOBIK
wiersz nagrodzony w konkursie Sztuki Nieprofesjonalnej w Strumieniu

Bilans


Ostatnia kartka z kalendarza
z szelestem do nóg mi zleciała
choć była świadkiem różnych zdarzeń
z łezką w oku ją pożegnałem

Rok minął jakby z bicza strzelił
dzień za dniem odszedł w zapomnienie
czym nas zaskoczy nowe jutro
czy mnie pogodzi z przeznaczeniem

W młodości szliśmy z nim w zawody
mogliśmy mu dotrzymać kroku
teraz zwalniamy nie te siły
gdy łamie w kościach boli w boku

Chociażbym nie wiem jak się starał
bilans ujemny wciąż przeważa
nie wrócę tego co już było
i nic dwa razy się nie zdarza

Trzeba się mi pogodzić z czasem
gdy Nowy Rok stoi na progu
i przyjąć go z nadzieją nową
za stary podziękować Bogu

R.Sobik

wtorek, 29 maja 2018

Legenda o powstaniu Jankowic


W otchłani leśnej puszczy gdzie licho zębiska szczerzy
łaskawy los przyprowadził dwóch młodych dzielnych rycerzy
Byli wojami Chrobrego dużego Jankiem zwali
drugiego tak dla przekory małym Michałkiem wołali
Niemalże od kołyski ćwiczeni w wojennej sztuce
przez długie lata cierpliwie trwali w trudnej nauce
Czy byli braćmi nikt nie wie za to że wiernie służyli
ze swoim Panem i Władcą wojenne trudy dzielili
Dlaczego teraz gęstwina nie jest im wcale przeszkodą
czyż może trud poniesiony zostanie cenną nagrodą
Dla obu dzielnych młodzieńców za wierną służbę przez lata
udział w tak słusznej sprawie to przecież hojna zapłata
Lecz Pan a Władca tej ziemi pełen zapału i wiary
odwdzięczyć się jakoś musiał zdradzając im swe zamiary
-Winniście się ustatkować własne rodziny założyć
zająć się domem i ziemią kawałek grosza odłożyć
Nie jestem takim bogaczem bym darmo trwonił majątek
ale lojalni rycerze coś muszą mieć na początek
Mam tylko jeden warunek i spełnić Wam go potrzeba
musicie zaorać ziemię nim nocka spłynie z nieba-
Szukając szczęścia po świecie ruszyli odważni woje
do ziemi im obiecanej tam gdzie trud praca i znoje
Aż wreszcie doszli do miejsca gdzie żyzne górki doliny
gdzie rola czeka oracza a lasy pełne zwierzyny
Stawy kusiły rybami zdolne wyżywić każdego
Pana rybaka kowala nawet żebraka nędznego
-Zostańmy tu już na zawsze prosi Michałko zmęczony
jakoś musimy zbudować ten raj nasz wymarzony
Niech stanie się sprawiedliwość jutro z rana zaczniemy
od tego miejsca przed siebie ziemię orać będziemy-
I poszli spać pełni marzeń a rola im się przyśniła
żyzna obfita w plony co przed ubóstwem chroniła
Nim pierwszy promyczek słonka rankiem zaświecił na niebie
stanęli do pracy gotowi zdani tylko na siebie
-Ten kamień będzie granicą pora wziąć się do roboty
bo każda skiba majątkiem nie ważny trud i spiekoty-
I tak Michałko i Janko w pocie czoła bez końca
orali co wianem być miało aż do zachodu słońca
Michałko zaorał pole które na własność dostał
zaś Janko choć pracowitszy też przecież swoje dostał
Tak to powstały osady i tylko tym się różniły
że każda choć inną nazwą zalążkiem tej jednej były
Minęły lata i wieki a one rosły piękniały
że nawet nie wiedzieć kiedy Jankowicami się stały

R.SOBIK

  wiersz pochodzi z tomiku Nasze małe Ojczyzny 

Miasto na bagnach

Czy ktoś z dzisiejszych mieszkańców Jankowic zna opowieść ,że to właśnie tędy przez naszą miejscowość przebiegał główny szlak bursztynowy z północy znad Morza Bałtyckiego na południe Europy , bo ie wiem czy to bajka czy tylko jakiś wymysł .Opowieść tę słyszałam od mojego dziadka a On od swojego .Podobno było to tak :
-Niedaleko nieistniejącego już młyna tuż za lasem, gdzie nowa autostrada przecina dwie sąsiadujące ze sobą miejscowości Kłokocin należący do Rybnika i Folwarek należących terytorialnie do Żor kiedyś w bardzo dawnych czasach leżało miasto. Ławy tak je nazwali mieszkańcy pobliskich ziem. Miasto to trudno dostępne leżało pośrodku bagien. Mimo takiego położenia mieszkańcom tego miasta żyło się bardzo dobrze. Nic dziwnego bo podobno tędy właśnie biegł szlak handlowy z północy znad Morza Bałtyckiego na południe Europy. Jest to wielce prawdopodobne. Mój dziadek ze strony taty pochodził z niedalekich Jankowic i jak mi opowiadał, zaraz za kopalnią „Blicher” obecnie Jankowice znajdują się ślady wąwozu, w którym biegła droga. Obecnie wąwóz nieużywany od dłuższego czasu gdyż zaraz obok wybudowano nową drogę zarasta trawą i krzewami a las broni go skutecznie przed wścibskim okiem ludzi. Ile w tym jest prawdy nikt nie wie ale fakt faktem, że ślady takiego wąwozu istnieją i biegną właśnie w kierunku Żorskich Folwarek tj tam gdzie miało być to miasto Ławy. W mieście tym według legendy bo właściwie jak to nazwać skoro nie ma żadnych dokumentów ani zapisów, że takie miasto istniało a karawany kupieckie zatrzymywały się tu na noc. Miejscowi chętnie udzielali gościny zmęczonym wędrowcom zapewniając nocleg i jedzenie. W zamian za to otrzymywali towar czy też pieniądze a nawet żółte złoto jakim był w tym czasie bursztyn. Wymiana kwitłaby przez lata, gdyby nie chęć wzbogacenia się niektórych mieszkańców tego miasta. Otóż pewnej nocy napadli oni na karawanę kupiecką a wszystkich jej uczestników wymordowali .Wtedy to rozpętała się straszliwa burza. Ławy zaczęły pogrążać się w bagnie grzebiąc pod zwałami gęstego błota nie tylko zbójów ale i wszystkich mieszkańców tego spokojnego dotąd miasta. W niedalekich Żorach ówczesnej małej jeszcze osadzie stał drewniany kościółek. Obszar bagien dochodził aż tutaj. Kiedy grzęzawisko zaczęło się zapadać mieszkańcy osady wpadli w popłoch szukając dróg ratunku. Nie mieli się gdzie schować ani dokąd uciec, więc zebrali się w tym kościółku wznosząc modlitwy do Boga z prośbą o pomoc. Przysięgli nawet, że jeżeli osada ocaleje to codziennie wieczorem zbierać się będą na nabożeństwie różańcowym. Tak to podobno Żory ocalały dzięki modlitwie różańcowej .


Regina Sobik

foto ślady wąwozu znajdującego się w Jankowicach przy ul.Topolowej

Jankowice moja wieś


Wczoraj miałach taki zdarzyni .A było to w Rybniku kaj żech przijechała do dochtora.
Trefioł mje taki gryfny panoczek a mioł tako kulka ze sitkiym na patyku.Dowo mi ta kulka pod som pysk a jo że niedowidza toż żech myślała że to je lizok.Łokropnie żech sie znerwowała
i prasłach mu taszkom w łeb żeby sie spamiyntoł.A łon mi na to że je dziynnikarzym i chce przeprowadzić sy mnom wywiad na tymat naszej miejscowości.kaj łona leży i tam taki pierdoły. No to jo sie dopiyro wkurzyła i chciałach mu dać drugi roz w łeb no bo przeca Jonkowice skond pochodza jeszcze nie leżom a stojom miyndzy Kwalowicami a Świyrklanami.A leżom u nas nieboszczyki na kiyrchowie i jeszcze wom powiym że te nieboszczyki nie dostanom plynckiyrzy na zadku bo szkody górnicze co chwila ich przeciepujom na inszo strona .Tyn panoczek boł tak upierdliwy że sie yno wypytywoł jak to u nas z gospodarkom wyglondo.Toż jo mu tyż pedziała że u nas gospodorzy jest tela że idzie ich policzyć na palcach jednej rynki .A jak przidzie do żniw to wrobel musi se klynknąć kejby se podziubać ziorek bo ci nasi gospodorze to łoni sie przełonaczyli na jakiś bizns biznesmynow czy jak tam.Łotwiyrajom rozmańte sklepy a synek łod Tilki to chcioł se łotworzyć sklep ze pokrowcami na cepy. Czujecie .A te wszystki stare rupieci i klamory łod gospodorzy zebrali we izbie we szkole i naszkryfali na dzwiyrzach Izba Regionalno.a tera sie aszom jaki łoni to majom zbiory.A wiycie jako momy szkoła A tako kero zamias dachu mo taki szałfynster jak we domu towarowym ,a zamias komina tako wielko ruła bez kiero widać cołki niebo .Padajom na to Obserwatorium Astronomiczne .Byłach se tam łobejrzeć bo kożdy godo że Twardowski siedzi na miesiączku a że jo jest trocha ślepo i niy wziynach breli toż żech gówno widziała .Jeszcze wom powiym że u nas je wszystko piyrsze No bo nasza młodzież łoblykała sie po nowymu podług nowej mody..A wiycie moda momy tako kejby pokozać swe wdziynki .Przicasne kiecki i bluski no i widać musi pympki.Nic tu rechtor nie pomoże łod tego boł łojciec matka .Ci to mieli prziwachować w co łoblyko sie jich dziatwa.A karlus mo we nosie nieroz i trzi załośniczki a na gowie czub jak tyka galoty jak trzi kapliczki .Kejby te dziecka wyglondały jak sie noleży Dyrektor kozoł uszyć ancugi na jedne kopyto .A wiycie panoczku na drogach momy łosfalt a przed kożdom chałupom jakiś Krziwoczynto czy Ciynkociynko czy jakoś tak a łosfalt to je pod sama fortka chyba za gorzoła bo niy wierza że gmina je tako bogato. Momy tyż u nas taki piykny zabytkowy kościoł .a dzwony jak zacznom dzwonić to narobiom tela butlu że pobudzom wszystkich i to nie je prowda jak kiedyś pokazywali w telewizorze że w Jonkowicach dopołednia ludzie śpiom A jakigo momy farorza ,niech wszystkim bydzie żol .Kożdy rok je u nas taki Bieg Walyntego i łon co rok przijyżdżo na czym inszym Roz to przijechoł nowiutyńkom landarom łod fojermanow możno wtoś dzwonioł że Studziynka gore abo co .No a jednym to ło mało to gały nie wylazły na wiyrch a gowy to sie im lotały jak na karasolu łod tej zowiści .No a trza Wom wiedzieć że tyn bieg Walyntego to je skuli tego żeby ludzie pamiyntali takigo ksiyndza kerego te łoszkliwe hachary Husyty zabiły we Studziynce . Bo łon wioz Nojświyntszy Sakramynt do położniczki,a boł taki mondry że go skroł we dymbowej dziupli.kej by go te gizdy niy znodły. Acha jeszcze tym panoczek sie mje pytoł po co żech przijechała do Rybnika że i u nas tyż som dochtory .Toż jo mu na to że nasz dochtor ni mog se poradzić i skierowoł mje do specjalisty. Kejbyście Wy wiedzieli jak ta medecyna poszła do przodku. Piyrwej dochtor kozoł mi sie mi seblyc a teraz pokozać yno jynzyk no ale jo se myśla że niy ma tymu winna ta medycyna yno jo już je staro i jak ida do dochtora to bych sie musiała cołko wybiglować .Aha zapomniałach Wom jeszcze pedzieć że tyn panoczek pytoł sie jeszcze jak u nas wyglondo transport .Toż jo mu na to że ludzie przeciapli sie na auta a wszystki fory i koła ludzie se dali do zegrodkow a jo przijechała autobusym .To łon mi na to że mje zaproszo do Poloneza. No to jo dostała takich hercklekotow i rombłach mu taszkom w łeb bo jo tego Polkoneza tańcowała kajś czterdzieści rokow nazot .To Łon mi wartko podziynkowoł i pedzioł że już mo doś i s takom babom nie bydzie godoł .Czujecie .A jo na koniec chca Wom pedzieć że te Jonkowice to nie je dziura zabito dechami A jak piyknie momy bez lato .Cołki zegrodki w kwieciu a przed chałpami pozamiatane .Piyrwej to były tu trzi chałupy na krziż a tera kaj sie yno podziwocie to same wille .Beztoż Ci co tam som na wiyrchu jak przijechali do nas to niy mogli sie nadziwać jako piykno je ta nasza wieś .Toż dali nom za to nagroda za najpiykniejszo miejscowość w wojewodztwie ślonskim A jo Was zaproszom do nas cojbyście sie przekonali że nie cygania yno godom prowda .

R.Sobik
                                                             foto Jankowicka Studzienka


Różaniec bramą do nieba


Siedzi Piotr przed rajską bramą
i nadziwić się nie może
w niebie dusz więcej niż wpuścił
-Jak to stało się mój Boże
muszę sprawdzić jak te dusze
do rajskiego grodu weszły
bez mej zgody nie rozumiem
przez bramę tak sobie przeszły
Poszedł więc poszukać miejsca
co nadmiaru dusz przyczyną
w końcu odkrył tajną furtkę
-Mam !! woła z radosną miną
Szybko biegnie do Jezusa
prosi -Pójdźże ze mną Panie
pokażę jak ludzka dusza
mieszkanką nieba się stanie
Na to Jezus rozbawiony
-To robota mojej Mamy
otworzyła tajną furtkę
trochę inną od Twej bramy
Widzisz Piotrze ten różaniec
Matula go ludziom dała
by znaleźli drogę do mnie
odmawiać go polecała
A te wszystkie grzeszne dusze
które Mamę posłuchały
w nagrodę za swą wytrwałość
tą furtką prawo wejść miały

 
                                  R.Sobik
                                   
                         

poniedziałek, 28 maja 2018

Wiosenne świty



Po chłodnej nocy wiosenne słonko
resztki szarości różem maluje
radością otula serce i duszę
cudem stworzenia oczy czaruje

Rozdając wokół świeżość poranka
uśnięciem wiatru budzi o świcie
z rosy utkane perły korali
na nić pajęczą nawleka skrycie

Marząc utrwalam ten cud natury
sącząc powoli krople istnienia
a on wciąż gra mi melodię świtów
by je nasycić chwilą spełnienia
.
R.Sobik

Zrozumieć




Jak pies z kotem


Pewien pies z kotem w jednej zagrodzie
jakoś nie mogli żyć z sobą w zgodzie
zawsze do kłótni znajdą powody
gdy pełna misa kością niezgody

A że do sporu było ich dwoje
ciągle toczyli ze sobą boje
gdy kot na ganku śniadania czekał
pies obok niego warczał i szczekał

Myśli gospodarz któż mi pomoże
kłótnia w mym domu tak być nie może
i każdy mądry ze mną się zgodzi
że tylko rozejm strony pogodzi

Rzecze więc krótko- chcę moi mili
żebyście wreszcie się pogodzili
by jeden drugiemu nie wchodził w drogę
rozdzielić was przecież od zaraz mogą
Żebyście z sobą się nie kłócili
i w tolerancji dla siebie żyli
kotek na myszy będzie polował
piesek obejścia nocą pilnował -

R.Sobik 26.03 .2017r

piątek, 25 maja 2018

Czerwo róża

Chciałabych Wom łopedzieć historyjo tako kero zdarzo się jak by jedni padali yno w bojkach ale się zdarzyła naprowda .Toż zaczna łod tego że zygor na banchowie pokazywoł pionto po połedniu.Młody karlus we ancugu wysztrychniyty jak dorsz na świynto morza przedeptywoł ze jednej szłapy na drugo..Serce waliło mu jak młotym jak by chciało wyskoczyć i polecieć pryndzy na spotkani ze swojom lipstom kerej karlus nigdy nie widzioł .Bez łostatni rok jak boł we lazarecie była kimś nojważniejszym we jego życiu.A to bez cufal A było to tak .Za pora tydni jak już doszoł do sia po wypadku na grubie w lazarecie chcioł zazwonić do taki dziołszki s kerom się spotkoł pora razy i wytłumaczyć się czamu niy prziszoł na spotkani . Podeszoł do telefonu keryn boł na siyni w lazarecie wciepoł piyniondze i wykrynco nomer inszy jak mioł wykryncić Jak usłyszoł głos we słuchawce to ło mało niy pod trupym .Bez kwila niy mog godać .Jak już doszoł do sia przeprosioł za pomyłka a dziołcha kero była po drugi stronie słuchawki zaśmioła się tak piyknie że synkowi zrobiło się łokropnie ckliwie.Łod słowa do słowa zgodali się że jeszcze zazwoniom do sia .Karlus dowiedzioł się yno tela że dziołcha mo na miano Rołza. Bez cołko noc niy mog spać bez przerwy słyszoł Ji cudny głos .Wczas rano niy mog się doczkać kedy bydzie mog zazwonić. Po łobchodzie dochtorow pokuśtykoł do telefonu .Trefioł w dziesiontaka bo dziołcha miało wolne łod roboty . Jak się dowiedzioł Rołza robiyła we lazarecie za salowo ale niy pedziała w kerym .Niy mogli się nagodać .Łod tego czasu zwonili roz Łon do ni roz Łona do niego żeby żodyn niy boł za fest stratny no bo telefony kosztujom a niy mieli jak to młodzi za dużo piyniyndzy . Tak było bez cołki czas jak leżoł w tym lazarecie .A teraz czakoł na te swoji szczyńści wylynkany jak diobli .Co prowda nie wiedzioł jak wyglondo dziołszka ale pedziała że mo kajś dwadziyścia piyńć lot a takim znakiym po kerym jom pozno bydzie czerwono róża kero dziołcha miała trzimać w prawej rynce a łon bydzie mioł gazeta .Jak tak stoł to na kwila zaparło mu dech bo rychtyk szła ku nimu gryfno frelka .Miała we rynce kwiotek ale niy była to róża a i dziołcha miała nojwyży siedymnoście lot .Wtedy karlus przipomnioł se że kedyś chcioł żeby Rołza mu przisłała swoja fotografio ale dziołcha pedziała mu że jak Ji pszaje i myśli Ło ni poważnie to wyglond niy mo znaczynio .Rołza pedziała mu jeszcze że jak by widzioł że je zwyczajom dziołchom to by mog do ni przestać zwonić abo boł by s niom jak to padajom s braku laku. Jak się spotkajom to bydzie widzioł i wtedy podejmie decyzjo czy chce być s niom czy niy .Synek przistoł na to ale czuł że to je ta s kerom chce iś baz życi kero bydzie jego babom .Zamyśloł się borok i wtedy ujrzoł młodo frelka kero szła ku nimu a ta gazeta kero miała być takim znakiym rozpoznawczym wypadła mu s ronk .Ta gazeta to Trybuna Robotniczo bo były to taki czasy że była jedynom gazetom kerom berkmony czytali jak czakali s roboty na autobus .Dziołszka zrobiła na nim taki wrażyni że zapomnioł ło bożym świecie. Była wysoko i łokropnie gryfno .Łoczy jak niebo czorne włosy poczesane w końśki łogon .Miała łobleczone szaty czerwone w czorne kropki.Zatkało go bo wyglondała jak te aktorki s filmu .Ruszoł w Ji strona ale nie doł se pozor że dziołcha niy mo róży we rynce .Jak już byli kole siebie dziołcha wyszeptała -czekom na Cia mój piykny karlusie - .Zrobioł jeszcze krok i ujrzoł że za tom frelkom stoji baba kajś po szterdziestce trocha posiwiało. Na nogach miała przideptane stare szczewiki a na mantlu keryn pamiyntoł chyba piyrszo wojna światowo przipiynto róża . Dziołcha ta w czerwonych szatach wartko łodeszła na drugo strona i straciła się za dźwiyrzami kawiarni
Karlus niy wiedzioł co mo zrobić .Chcioł się zapaś pod ziymia no bo niy chcioł zrobić za bozna tej kero przed nim stoła a serce wyrywało się do tej kero miała taki głos jak jego s telefonu. No ale coż mioł zrobić Stanoł na baczność jak przistało na porzondnego karlusa choć w pojstrzodku czuł łokropne rozczarowani i godo -Je żech berkmon Francik i łokropnie je żech rod że mogli my się spotkać. Prosza Pani na kawa .-Wtedy ta baba łośmioła się poklepała go po ramiyniu i pado że je porzondnym człowiekiym i jak idzie ło te spotkani to to boł taki krzest bojowy kerym mioł przejść. No bo to ta gryfno frelka prosiła jom żeby przipiyna se róża do mantla .Pedziała jeszcze że jak Francik zaprosi jom na kawa to mo mu przekazać że Łona czeko na niego w kawiarni po drugi stronie .Francik w piyrszej kwili zdymbioł bo niy mieściło mu się to w pale że ta Rołza je takom szprytnom dziołchom i łobrazioł sie ale yno troszka . Wyrwoł tej starszej babie ta czarwono róża i co sił w giczalach polecioł do kawiarni .Nie twało wiela kajś po poł roku łod tego spotkanio jak Francik oświadczoł sie Rołzie a po roku było huczne weselisko .Nim to nastało trza było iś do łojcow łod lipsty i poprosić ło rynka.Toż Francik wzion pod parza halba dlo łojca a dlo mamulki pukiet kwiotkow a młodszym braciszkom łod dziołchy tytka szklokow bo tak się przeca noleżało Zaś samej Rołzie kupioł piykny pieszczonek ale niy tyn ze łodpustu ale taki ze prawdziwego złota s piyknym czerwonym łokiym.Kudły natrzoł brylantyną łoblyk se nojlepszy ancug jaki mioł a keryn se kupioł za piyrszo wypłata na grubie i tak wyelegantowany zjawioł się u swoji dziołszki .Łojcowie prziszłej Panny młodej s poczontku udowali niby że to niy som radzi że stracom dziołcha i jeszcze niy wiadomo za jakigo karlusa możno to bydzie niy dej Boże jak gizd abo miglanc .Ale Francik tak ich przekonywoł że się zgodzili .No ale trza było jeszcze jakoś dziołcha wywianować .Usuć pierzina i kupić łoblyczki i jeszcze wiela inszych rzeczy kere sie przidajom młodym.Jak już wszystko było naszykowane młodzi dali za zapowiedzi a potym boł ślub.Francik i Rołza byli zgodnym małżyństwym wychowali na porzondnych ludzi sztworo dziecek .A jak była keroś rocznica Jich spotkanio to Francik dycko kupowoł swoji babie piykno czerwono róża na pamiontka .Potym szli na szpacyr na kawa do kawiarni w kerej piyrszy roz się widzieli w realu jak by to dzisiaj pedzieli młodzi .My się dziwomy że tera je dużo młodych kerzy się poznali bez internet i som szczynśliwym małżyństwym .A .trza Wom jeszcze wiedzieć ż a że były to czasy kaj niy było internetu ale boł za to telefon dziynki kerymu się zgodali .Żyli dłogo i szczynśliwie .Szczynśliwie ja ale czy dłogo niy powiym bo Ponboczek wzion Francika do Sia już pora lot tymu a Rołza tera chodzi na kiyrchow niy yno we rocznica śmierci ale pamiynto tyż ło rocznicy piyrszego spotkanio. Toż chocioż szłapy już niy te bo straszliwie bolom ale jakoś się tam zakotłasi na tyn kiyrchow i przinosi Franckowi róże taki piykne czerwone jak kiedyś dostowała łod Niego .Bo stare mondre ludowe przisłowi godo że piyrszo miłoś niy ruścieje a jak wtoś komuś pszaje i je mu pisany to ani śmierć niy mo siły .a tyn interent to je taki fajny wynalazek ale trza se dać pozor .No bo idzie tam szkryflać bele co a niy widzi się tej drugi strony .No możno se jeszcze pogodać bez skeypa czy jak to tam nazywajom .No ale jak się trefi na jakigo gizda co umi cyganić i tak umi zbamoncić że szkoda godać .Potym sie pokazuje że zamiast młodego karlusa je to stary dziad keryn chce dziołszka wykorzystać .Ale i dziołszki tyż umiom zbałamucić chopa że cołkiym zgupieje .No ale coż tak to już je i my na to nic niy poradzymy.

R.Sobik  

czwartek, 24 maja 2018

Co to za łuk

Co ta łuk moi mili
wszak to proste jest pytanie
po burzy gdy wyjrzy słonko
on na niebie pozostanie

Ma w sobie siedem kolorów
i niech nikogo nie złości
tak być musi no i basta
wymienię je w kolejności

Pierwszy to kolor czerwony
drugi zaś pomarańczowy
potem żółty i zielony
niebieski i granatowy

No i wreszcie kolor siódmy
naszą wyliczankę kończy
też piękny bo fioletowy
wszystkie w jedną całość łączy

Wiecie już jak się nazywa
ten łuk co po letniej burzy
pojawia się nam na niebie
i co koniec deszczu wróży


R.Sobik 22.09.2017r.


Mapa


Te duże płótno to mapa
Polski Europy i świata
niech no każdy z was zobaczy
co dla ludzi mapa znaczy

Oznaczenia są na dole
spełniają poważną rolę
z nich to przecież się dowiemy
co na mapie znaleźć chcemy

Każdy jakieś ma znaczenie
kółka to nie przewidzenie
punkty kreski jakby tory
do tego jeszcze kolory

Kolor zielony doliny
żółty malutkie wyżyny
Brązowy góry wysokie
niebieski morza głębokie

Jeszcze jeziorka i stawy
jaki ten świat jest ciekawy
małe strumyki i rzeczki
jak czarne wąskie wstążeczki

Trójkąciki prostokąty
kwadraty i wielokąty
oznaczają wsie i miasta
tak być musi no i basta

Zaznaczono też pałace
kościoły muzea place
granice państwa i gminy
od razu też rozróżnimy

A jak w podróż wyruszamy
to do mapy zaglądamy
obieramy krótsze trasy
no i w drogę zapiąć pasy

R.Sobik

Afera na lotnisku


Ale draka na lotnisku !!!
mysz w plecaku się schowała
bez paszportu i bez wizy
do Tunezji lecieć chciała

Obiecała na Dzień Dziecka
choć nie miała na to kasy
w ciepłym i słonecznym kraju
darmo zafundować wczasy

Ciągle dręczył ją ten temat
prawie po nocach nie spała
jak tu spełnić to marzenie
tygodniami rozmyślała

Długo roztrząsała sprawę
różne wersje rozważała
co ma wybrać czym polecieć
w końcu sama nie wiedziała

No i weszła wraz z rodziną
na lotnisku do plecaka
lecz nie przewidziała biedna
jaka z tego będzie draka

Bo tu ścisła jest kontrola
w sali odpraw myszka wpadła
teraz zaś pod miotłą siedzi
bowiem wstydu się najadła

R.SOBIK


Róża dla mamy


Dzisiaj Twe święto a Ciebie nie ma
dlaczego odeszłaś tak niespodziane
co dał Ci Pan Bóg albo czym skusił
że bez sprzeciwu poszłaś do Niego

Może obiecał kwiecisty ogród
gdzie róże pachnące kolców nie mają
byś przypadkowo nie skaleczyła
dłoni co mocno kochać umiała

A moja róża kolcami trąci
i rani serce gdy pamięć boli
chociaż jej płatki wyznają miłość
tęsknotą zraniona więdnie powoli

R.SOBIK

środa, 23 maja 2018

Piszę do Ciebie


Dla ciebie piszę wersy przemyśleń
w potoku myśli płyną wspomnienia
czy je przeczytasz nie wiem kochana
czas i odległość uczucie zmienia

Nosząc w swym sercu talizman drogi
przez lata żyłem tylko złudzeniem
że to Ty właśnie Byłaś tą pierwszą
jedynym życiem i przeznaczeniem

Teraz nie pytam serce wciąż bije
czy mi zabrałaś najlepsze lata
ukryte myśli na tym papierze
lecą za Tobą na koniec świata

I nawet nie wiem czy Cię zobaczę
gdy czekać będę srebrnej jesieni
tak chciałbym Ciebie mieć przy swym boku 
zanim odejdę …..nic się nie zmieni

 R.Sobik






Hiroszima - hańba zwycięstwa



Podnoszą głowy w przestrzeń błękitu
jakiś samolot co w tym dziwnego
tu tak spokojnie i żadna wojna
nie zburzy rytmu dnia codziennego

Ułamki sekund błysk białe światło
huk tak potężny że pęka głowa
grzyb atomowy wrósł nad miastem
siejąc zniszczenia fali pożogą

A Pan Bóg patrzy z góry i płacze
marny człowieku rozum straciłeś
podszeptem złego tylu niewinnych
w jednej sekundzie unicestwiłeś

Popatrz no teraz na swoje dzieło
by Ci przestrogą na przyszłość było
takie „zwycięstwo” hańbą zostaje
i będzie w pamięci przekleństwem żyło

                                06.08.2014r R.Sobik


Dla Mistrza Artysty

 
w hołdzie Zbigniewowi Wodeckiemu

Umilkły skrzypiec zmęczone struny
umilkło trąbki ostatnie brzmienie
pogasły światła kurtyna spadła
zamilkło echo pusto na scenie

Odszedł Artysta na miarę czasów
Mistrz i Wirtuoz wrażliwa dusza
co cudem dźwięków radością śpiewu
serca słuchaczy umiał poruszyć

Dziś w uszach brzęczy ostatni akord
tak jak by szukał resztek nadziei
że wróci z „Bachem” że wróci ' „z Mają”
Ten co talentem umiał się dzielić

22.05.2017r.
R.Sobik



Matkom wojennych ofiar


Dotąd jeszcze śpią spokojnie
pod osłoną nocnej ciszy
sen otulił smutne twarze
zgasła lampka w skalnej niszy

Przy ich boku Matka czuwa
pieszcząc ciepłem szorstkiej dłoni
tylko czasem świst złowrogi
mąci spokój nocnej toni

Wybuch.... jęki konających
sen gdzieś odszedł w zapomnienie
niczym kruk czarny złowrogi
sieje zamęt przerażenie

Nie ma domu tylko zgliszcza
i znów śmierć z życiem wygrała
płacze Matuś wznosząc modły
wojna jej wszystko zabrała

Wzięła miłość radość życia
dzieci i ojca rodziny
a z godności człowieczeństwa
urządziła sobie kpiny

Regina .Sobik  /wiersz napisany w 2017r./