sobota, 29 września 2018

Pozwól

Chciałbym być płomieniem co ciemność przenika
by rozpalić serce chłodem oszronione
chciałbym być nadzieją by rozwiać zwątpienie
kiedy karty życia rozterką znaczone

Chciałbym być słoneczkiem co Twe łzy osuszy
kiedy proza życia ciężarem przygniata
myślą i pragnieniem żądz zbudzonych nocą
suknią z mgieł porannych roztańczoną w kwiatach

Chciałbym być jak Anioł Byś czuła że jestem
gdy samotność boli przynieś ukojenie
nie odtrącaj proszę róży mej miłości
pozwól by została muzą i spełnieniem

R.Sobik

piątek, 28 września 2018

Ło wojoku kierego nie tykały sie kulki

Wojoki . Mogłabych tu wiela naszkryflać abo ło mojim synku keryn boł we czołgistach abo ło mojim tatulku kieryn co prowda boł we wojsku we drugo wojna światowo yno pora miesiyncy Łostoł postrzelony we łokieć toż posłali Go do chałupy .We dokumyntach naszkryflali że je inwalida . Moga jeszcze naszkryflać ło mojim starziku kieryn bioł się we powstaniach ślonskich i doszoł aż na Góra św.Any. Przeca powstańce to tyż wojoki pra. A jo na sprzyk naszkryflom ło inszym wojoku mojim ujku kerego wziyni do Wermachtu a ło kierym rozprowiała mi moja starka.Wtoś wto to bydzie czytoł może podniyś larmo że to wielko gańba ,że Ślonzocy byli we niymieckim wojsku i ni możymy ło tym spominać a co dopiyro szkryflać. Podług mje miejsca swojigo urodzynio sie nie wybiyro. Tu na Ślonsku bez drugo wojna jak yno synek mioł swoji lata brali go do wojska do Wermachtu czy chcioł czy ni. A jak się upiyroł to było wiadomo co za to groziło .Toż jak mój ujek yno dostoł kartka do stawiynio sie do Rybnika na posteronek to już wiedzioł ło co sie rozchodzi. Wszyjscy we familiji wiedzieli że jak sie tam nie stawi to szupoki tak godali na policyjo nimiecko przidom po Niego tak czy tak i weznom go jak niy po dobroci to siłom.Ujek chocioż sie upiyroł i zarzekoł ,że niy pudzie mamulka klarowali mu że musi to zrobić bo ynacy cołko familijo poślom do lagru . I tak to na sprzyk swoji woli moj ujek łostoł wojokiym nimieckim. Ale co to za wojok keryn myśli yno jak by tu uciyc, ni ma s niego wiela profitu z tom różnicom ,że żodyn nie wiedzioł co ujek kombinuje. Bez cołki czas szukoł okazji kero nadarzyła sie pryndzy niż myśloł. Moja starka rozprowiali że ujek dostoł bojowe zadani ..Posłali Go s jeszcze drugim wojokiym tyż Ślonzokiym na kraj lasa żeby rozeznoł teryn. Ujek jak yno poczuł sie trocha bezpieczny a boł pora kilometrow łod swoji kwatyry udowoł ,że niy umi strzimać bo dostoł  sraczki abo laksyry po naszymu i musi iś do krzokow. Kamrat nic niy podejrzywoł ło co ujkowi idzie poszoł naprzod myślonc ,że tyn go dogoni. Ujek citnoł w krzoki a potym wartko jak yno umioł krajym lasa przedżoł sie do pobliski wsi .Czy mu tam wto pomog czy ni tego nigdy nie zdradzioł ale ważne że na trzeci dziyń zjawioł sie w chałupie .Boł na tela szprytny ,że czakoł na momynt w kierym Mamulka bydzie sama ,żeby Ji sie pokozać .Wiedzioł ,że jak by go wtoś widzioł to mo przesrane jak to padajom a wtedy abo kulka w łeb abo lagier. Mamulka na poczontku zaczyna lamyncić..Potym coś poszepotali i poszli do łobory kaj były krowy. Łod tego czasu żodyn ani z familiji ani ze wsi nie widzieli ujka yno mamulka na wieczor jak już wszyjscy spali chodziła do łobory. Dycko kryła coś pod zopaskom. Za pora dni łod tego wydarzynio wczas rano cołko familijo stanyła na nogi. Jak jeszcze wszyjscy spali pod chałupa podjechała wojskowo landara .Narobili takigo butlu, że somsiedzi za gardiny zaglondali do łokiyn co sie to robi. Wojoki we nimieckich ancugach ze szupokami i psym wykludzili Łojcow ze chałpy i pedzieli że jak nie pokożom kaj dezyrter sie skroł to Jich rozstrzylajom. Ci zaczyni lamyntować i zarzekać sie, że nie widzieli ujaka łod czasu jak poszoł do wojska. Szupoki przekopali cołko chałupa i nic nie znodli. Poszli tyż do tej łobory. Pies niby chycioł trop .Stanoł wele krowy i zaczon szczekać .Ujek kieryn siedzioł we taki dziurze przikrytej deskami i słomom pod żłobym zaglondoł bez szpara. Miarkowoł ,że to je Jego łostatni momynt .Zaczon gorko rzykać a boł tak wylynkany że wypuścioł kota kieryn tam z nim społ. Tego kota mioł ujek za nojlepszego kamrata co mog se s nim i pogodać i pachalać miynki i ciepłe futerko .Wtedy jak te szupoki wleźli do tej łobory to chyba som Ponboczek miyszoł w tym palce.To Łon wachowoł ujka i sprawioł ,że kot wyskoczoł jak łoparzony i miałczonc jak by go ze skory łodziyrali citnoł za stodoła. Pies za nim .Szupoki uznali ,że ni majom tu już nic do szukanio. Tak to ujek przetwoł w tej dziurze- schowku do końca wojny . Co prowda twało to jeszcze rok ale na tym sie niy skończyło. Jak prziszli Ruscy ujek ło mało niy ślimtoł ze uciechy ,że tera to już bydzie mog sie pokozać. Nie wiedzioł borok co go czaka. Jak yno sie pokozoł Ruscy uznali Go za wroga. Skorali tak ,że wziyni Go na piyrszo linio frontu. Kozali klynknonć na kolana i pedzieli ,że jak mu sie nic niy stanie to go puszczom. Ujek bez cołki czas rzykoł a kulki gwizdały mu wele gowy jak jakiś wiater ale żodno go niy dopadła. Przeżoł front a po wojnie jak sie łożynioł mioł co rozprowiać swojim dzieckom. Te uznały Go za wojoka kerego nie tykajom sie kulki i łokropnie miały w zocy że mieli takigo Łojca .


Regina Sobik

poniedziałek, 24 września 2018

A świat debatuje


/ Matkom wojennych ofiar /

Dzisioj jeszcze spiom spokojnie
                                 pod chłodnom pierzinom  nocy
jeszcze mamulka wachuje
żeby łotrzyć płaczki s łoczy

Jeszcze gorkom rynkom chalo
gymby śnikiym umorzone
a serce lynkliwie wali
ło los dziecek utropione

Śmiertka siecze kosom zgrozy
głod ścisko aż ćmi we łoczy
i coż pocznie biydno sama
bez sparcio i bez pomocy

A świat spiyro sie ło racje
i na łodwet sie szykuje
jak i wiela wysłać wojska
zamias pomoc debatuje 

R.Sobik 

Jeden z dwu wierszy nagrodzony drukiem w tomiku pokonkursowym XXVI konkursu poezji religijnej w Ludźmierzu

piątek, 21 września 2018

Ciernisty krzew- podsłuchane opowiadania



W pewnym ogrodzie na półce skalnej
wśród śpiewu ptaków i szumu drzew
gdzie róże pysznią się swoim pięknem
rósł niepozorny ciernisty krzew

Nie był on tutaj mile widzianym
wszyscy patrzyli na niego z góry
ranił odstraszał ludzie zwierzęta
uznano go przeto za wybryk natury

Nie miał przyjaciół krewnych znajomych
choć kuzynostwem róże mu były
i tylko odważne i dzielne ptaki
na szczycie kolców swe gniazda wiły

Uznały że tutaj bardzo bezpiecznie
by mogły swoje potomstwo chować
żaden zwierz chytry i ptak drapieżny
nie będzie pośród kolców buszować

Spokój i cisza trwały by wiecznie
gdyby nie pewne dziwne zdarzenie
a to za sprawą żołnierza rzymskiego
co szukał cierni na czyjeś zlecenie

A kiedy znalazł ucieszył się wielce
dostanie za to srebrników parę
korona z cierni wszak dla skazańca
iście prawdziwym królewskim darem

Ten wieniec bólu wśród uciech gawiedzi
założył na skronie pewnego człeka
za jakie grzechy ów cierpieć musi
gdy ludzka podłość głęboka jak rzeka

Wszystkie zwierzęta ptaki i krzewy
czekały na rozwój smutnych wydarzeń
aż doszły wieści że umarł na krzyżu
Ten co ofiarą okrutnych zdarzeń

A krzew ciernisty nie zaznał spokoju
że niewinnemu cierniem ból zadał
gdyby tylko mógł nie oddał by kolców
lecz taką mocą biedny nie władał

Gdy dnia trzeciego świątecznym rankiem
zasypiał krzew bardzo bardzo zmęczony
przyszedł do niego Ten co wstał z grobu
by zwrócić kolce cierniowej korony

Korona była jak szczere złoto
zamiast krwi róży szkarłatnej płatki
od tego czasu ten krzew ciernisty
posiada te piękne maleńkie kwiatki 
 
R.SOBIK

czwartek, 20 września 2018

Coś z życia pszczelego ula


Antoni był zapalonym pszczelarzem .W jego ogrodzie stały przedziwnych kształtów i kolorów domki dla uli. To Antoni zbudował te domki dla swoich pszczółek a ,żeby było ciekawiej każdy domek pomalował na inny kolor i ozdobił kolorowymi kwiatkami i listkami. Opiekował się swoją pszczelą rodziną a pszczółki za opiekę i pomoc odwdzięczały się Antoniemu pysznym miodem. Pewnego razu nim słoneczko wykąpało złociste promyczki w zimnych kropelkach rosy Królowa Matka zwołała zebranie. W sali tronowej głównego ula zebrały się wszystkie mieszkanki pszczelej rodziny : robotnice zbieraczki miodne i pyłkowe zajęły miejsce blisko królowej natomiast leniwe trutnie jak zwykle na samym końcu. Jajka i poczwarki zostały w pszczelim żłóbku pod opieką karmicielek . Natomiast tuż u wylotu z ula stanęły dzielne strażniczki ,które pilnowały ,żeby żaden nieproszony gość nie dostał się do ula. Kiedy Królowa Matka zabrała głos w sali tronowej zrobiło się cicho jak makiem zasiał . -Moje drogie dziatki odezwała się Królowa wiem jak ciężko pracowałyście przez ostatni okres więc uznałam że należy wam się jakaś rozrywka .Wobec tego ogłaszam miodne zawody. Wszystkie będziecie zbierały nektar i nie życzę sobie żadnych bijatyk więc proszę schować żądła. Nagroda będzie w postaci dnia wolnego od pracy ,który może przeznaczyć na wypoczynek albo na wycieczkę do miasta do pewnego znanego z umiłowania do nowoczesnej architektury pana , który jak wam wiadomo ma dom ze szkła .Dodatkową nagrodą będzie plaster miodu dla tej pszczółki ,która uzbiera najwięcej nektaru. Musimy też pomóc Antoniemu, który ma jechać z miodem do znajomego zielarza .Jeśli jesteście gotowe ogłaszam miejsce zbiórki nektaru. Kierunek pole rzepakowe .Kiedy tylko Królowa Matka skończyła przemowę w ulu zawrzało Wszyscy chcieli brać udział w zawodach albo pokibicować uczestniczkom .Pszczółki zbieraczki na komendę „Start” ruszyły w kierunku pola machając pracowicie skrzydełkami. Uwijają się jak w ukropie ,żeby tylko zdążyć do ula jako pierwsza. Gapie zgromadzeni na szlaku do rzepakowego pola krzyczą , piszczą i tupają nóżkami lub machają skrzydełkami dopingując zawodniczki . Pierwsza z pszczółek uginając się pod ciężarem nektaru nie wytrzymała wysiłku i pac.. upadła na ziemię . Szkoda ,że odpadła bo gdyby nie to to na pewno miałaby medal .Akurat w tych zawodach liczyła się szybkość i zwinność w zbieraniu nektaru .Kilka pszczółek skrzydełko w skrzydełko poleciały do ula. Nagle stało się to czego nikt się nie spodziewał pszczółka ,która była zupełnie z tyłu nie wiedzieć jakim sposobem wyprzedziła inne zawodniczki i jako pierwsza usiadła przed Królową Matką .I to ona wygrała miodne zawody otrzymując nagrodę w postaci dnia wolnego .Pozostałe pszczółki otrzymały specjalne podziękowanie od Królowej za tak wspaniałe współzawodnictwo i zaangażowanie w zbieranie nektaru ,który zostanie przerobiony na miód . Dzień chylił się ku zachodowi i wszyscy mieszkańcy pszczelej rodziny poszli spać . Nie śpi tylko zwyciężczyni miodnych zawodów obmyślając plan jutrzejszej wycieczki do miasta. Ranek zbudził się pogodny. Po krótkiej odprawie pszczółki pofrunęły na pole pod sam las ,żeby zbierać nektar .Pszczółka ,która wygrała wczorajsze zawody smacznie spała sobie w ulu. Zbudziło ją jakieś poruszenie, jakieś chrapanie bardzo zaciekawiona wyjrzała z ula. A to co ? ratunku! złodziej! złodziej! zaczęła wołać przestraszona. To malutki niedźwiadek wykorzystując sytuację ,że pszczółki były w pracy postanowił ukraść im trochę miodu. Szczęściem z sąsiedniego domku nadleciały pszczółki strażniczki i przegoniły niespodziewanego intruza a ten uciekał aż się kurzy. Myślę ,że już nigdy nie odważy się na taki rozbój pomyślała nasza przyjaciółka dlatego postanowiła polecieć do miasteczka, żeby zobaczyć szklany domek .Była bardzo ciekawa jak też wygląda i czy można w nim mieszkać.. Lecąc zauważyła obok znanego na całą okolicę domu jakieś zamieszanie . Jak udało jej się dowiedzieć to nieznany rój pszczeli ,który przyleciał nie wiadomo skąd tutaj postanowił zbudować sobie nowoczesny domek taki sam jak dom ze szkła i betonu .-Co za niedorzeczność pomyślała nasza pszczółka .Jak tu pracować w takim szklanym domu i jak wychowywać młode pokolenie .Taki dom dobry dla ludzi a nie dla pszczelej rodziny przecież wszystkie jej mieszkanki zginą pomyślała i nie namyślając się długo wróciła do swojego ula. Tymczasem jej koleżanki pracowały śpiesząc się przy tym okropnie. Nadchodziła zima i należało się dobrze do niej przygotować. Wszystkie zapasy miodu należało zgromadzić w pomieszczeniu które nazywa się miodnią .Bzzz bzzz ,bzzz a co robią pszczółki w czasie zimy usłyszała cieniutki piskliwy głosik .Nie namyślając się długo pszczółka medalistka wyjrzała z ula .-A to ty muszko co tu robisz ale odpowiem na twoje pytanie .Pszczoły to nie niedźwiadki i nie zapadają w sen zimowy ale i one jakoś muszą przetrwać zimę. Otóż w czasie zimy tworzą w ulu taki zwarty kłębek a żeby było ciepło machają skrzydełkami .Jak na dworze jest cieplej to machają wolniej a jak zimno to szybciej bo wiesz żeby pszczółki mogły przeżyć muszą mieć odpowiednią temperaturę w swoim domku rozumiesz ?-.O!! . A powiedz mi jeszcze ile żądeł ma pszczoła i dlaczego ginie jak kogoś użądli .Ostatnio widziałam jak pszczoła użądliła chłopczyka a zaraz potem umarła a chłopca mama zawiozła do szpitala dlaczego tak się to dzieje ?.-Odpowiem Ci ale nie wiem czy coś z tego zrozumiesz odpowiedziała rezolutnie pszczółka .Pszczoły posiadają tylko jedno żądło. Mają też taki aparat i jak kogoś użądlą to ten aparat pozostaje w ciele ofiary i nie może go wyciągnąć dlatego giną .Co prawda aparatu tego używają tylko w stanie zagrożenia a chłopczyk świadomie lub nieświadomie tego nie wiem skrzywdził pszczółkę dlatego ta go zaatakowała. Widocznie był uczulony na jad pszczoły i dlatego mama musiała pojechać z nim do szpitala .- Aha a dlaczego pszczoły są pożyteczne a nas nazywają przebrzydłymi owadami albo szkodnikami.-Ee e nie przejmuj się tym wszyscy są w jakiś sposób pożyteczni . Jeżeli chodzi o nas to odgrywamy bardzo ważną rolę .Nie tylko zapylamy rośliny ale i produkujemy zdrowe produkty pszczele takie jak miód , pyłek ,propolis, mleczko pszczele wosk oraz j jad .Oj! Ojoj! jojku ile też tego a ten jad też może być pożyteczny-No tak w niektórych wypadkach tak odpowiedziała pszczółka zadowolona z lekcji jaka udzieliła muszce .-Dziękuję, dziękuję, odpowiedziała muszka .-Do widzenia -Do widzenia odpowiedziała pszczółka zadowolona z siebie sadowiąc się wygodnie w ulu . Najpierw zajrzę do żłobka żeby zobaczyć jak robotnice opiekują się larwami i poczwarkami z których wyrosną przyszłe pszczoły pomyślała - Ja jestem robotnicą ale nie tą co zajmuje się czyszczeniem komórek do których królowa składa jajka .Nie zajmuję się też pielęgnacją gniazda czy też budową plastrów gdzie gromadzony jest miód . Plastry są zbudowane z komórek których materiałem do budowy jest wosk .Ja się tym nie zajmuję to robią inne robotnice .Ja zajmuję się zbieraniem pokarmu bo jestem zbieraczką . Wszystkie jesteśmy stałymi mieszkankami ula i każda z nas robi co innego .Przez całe życie jesteśmy posłuszne Królowej Matce taki już mamy porządek w ulu. -O! ho! ho! a to ci dopiero kogo ja widzę . To pan Antoni w dziwnym ubraniu i osłoną na twarzy takim jak wtedy kiedy wybierał plastry z miodem .Ale wtedy było jeszcze wiele dymu ,który spowodował ,że wszystkie byłyśmy takie jakieś śpiące .Na szczęście nic się nam nie stało .Ciekawe co dzisiaj będzie robił bzzz, bzzz pomyślała pszczółka i poleciała wprost na pana Antoniego jakby chciała go użądlić. -Spokojnie moja kochana ,spokojnie nic ci nie zrobię muszę tylko wykonać niezbędne czynności i przygotować pszczele domki do sezonu zimowego . Jednak najpierw muszę was odpowiednio nakarmić. Widzisz przyniosłem syrop cukrowy bo przecież nie możecie być głodne prawda. Pogodę mamy jeszcze piękną i słoneczną ale już najwyższy czas ,żeby wyjąć niepotrzebne plastry ,zabezpieczyć szpary przez które zimne powietrze dostawałoby się do ula i zapewnić odpowiednią wymianę powietrza i temperaturę. Chociaż wiem ,że z tym ostatnim poradzicie sobie same. -O tak ,tak jaki ten pan Antoni miły i mądry a jak dba o nas taki pszczelarz to skarb powiedziała pszczółka . Antoni zajęty pracą nie słyszał wypowiedzi swojej przyjaciółki „ Pracusi” bo i jak miał słyszeć gdy pszczoły nie mówią.
          Regina Sobik
           foto  https://pl.wiktionary.org/wiki/ul

piątek, 14 września 2018

Panie kasztanie panie kasztanie


Panie kasztanie panie kasztanie
mam dziś do pana ważne pytanie
Pan taki piękny jak malowanie
jak pan to robi panie kasztanie

Cera u pana piękna i zdrowa
to dar natury czy może moda
błyszczy się cudnie aż dech zapiera
zazdroszczę panu jak mam być szczera

Mówią że pan jest naprawdę zdrowy
w różnych chorobach pomóc gotowy
przy zapaleniach diecie zmęczeniu
nadmiernym stresie i osłabieniu

Z kremów okładów też nam pan słynie
ponadto przydatny leśnej zwierzynie
ważna persona z pana kasztanie
więc może order od nas dostaniesz

14.09.2016r. R.Sobik

czwartek, 13 września 2018

Mój Anioł Stróż



Jak ślepiec bez nadziei
jak głuchy w świecie ciszy
czekałem wciąż czekałem
czy mnie kiedyś usłyszy

Trwałem cierpliwie w deszczu
oraz w słońca promieniu
jak wędrowiec na szlaku
tkwiłem w osamotnieniu

A On był zawsze ze mną
wiernie stał przy mym boku
mój Anioł Stróż Przyjaciel
dotrzymywał mi kroku


R.Sobik


poniedziałek, 10 września 2018

Jesiyń bojka dlo bajtli




Jesiyń łobleczono we szaty utkane s kolorowych liści i czerwono bronotnej zopaski zaklupała do dźwiyrzi pałacu kaj miyszkało Lato .Na gowie zamias korony miała winiec ze żołtych słonecznikow a na karku szal s czarwonych jabek. Wyglondała przecudnie. Na ji powitani wyszoł som Wrzesiyń kej jego bracio Październik i Listopad jeszcze spali we swojich izbach . Wrzesiyń kiedy jyno ujrzoł Paniczka Jesiyń łośmioł sie bo wiedzioł ,że ta niy prziszła do pałacu s pustymi rynkami . Kontym łoka widzioł ,że coś kryje pod zopaskom yno niy wiedzioł co też to może być .Jeszcze niy zdonrzoł sie porzondnie prziwitać s gościym jak we progu komnaty zjawiło sie Lato s małym kuferkiym .We rynkach trzimało berło i piykny wonioncy pukiet kwiotkow i zioł. Tyn pukiet boł na prziwitani swoji siostry Jesiyni kiero miała łobjonć łod tego dnia rzondy we pałacu. Lato fest sie śpiychało bo za trzi miesionce miało być we Australji a droga była daleko i ciynżko toż wartko dało Jesiyni to co miało dać i poleciało za morza i oceany. Paniczka Jesiyń wesoło wlazła do pałacowej izby. Wrzesiyń zaś dwojoł sie i trojoł ,żeby pokozać swoji Pani rozmańte zakamarki i pałacowe pywnice .Szło ło miejsca kiere prziszykowoł na geszynki prziniesione bez Jesiyń. Paniczka Jesiyń łokropnie rada s tego co uwidziała pado : dziynkuja Ci mój kamracie widza ,że niy marnowołeś po darymnie czasu a tera mje zakludź do mojich poddanych jyno piyrw łobudź swojich braciszkow. Wrześniowi nie trza było dwa razy godać uwinoł sie wartko i ruszyli w droga. Na pobliski miedzy trefili Babi Lato kere to czakajonc na swoja Krolowo markotno łaziło po polach i lasach. Łojejku!! kogo jo widza a już myślołech ,że sie niy doczekom zawołało .Krolowa idzie połoglondać swoji gospodarstwo . Jesiyń łokropnie rada s takigo prziwitanio piyrw poszła na pola i łonki ,żeby prziwachować robota ludzi. Jedni s nich krzontali sie zbiyrajonc ćwikla i zimioki s pola insi zaś zbiyrali resztki suszonej trowy na pasza do gowiedzi. Widzonc,że robota idzie tu wartko Jesiyń w asyście Września poszła do zegrody i sadu ,żeby łobejrzeć jak tam sie majom sprawy .I tu tak jak na polach robota była zrobiono na medal. Starsi srywali owoce ze stromow a młodsi ukłodali jich do skrzinek .Te najmłodsze bajtle ukłodały jabka do koszykow .Potym chłopy nosili te koszyki do pywnicy abo ukłodali w kopce. Na te kopce kładli słoma i ziymia i fest ubijali potym zaś słoma i ziymia a to wszystko po to ,żeby jak przidzie zima niy przemarzły. Tak tyż robili ze zimiokami i inszymi jarzinami. Ładowano tyż te owoce i jarziny na taki dziwne auta i potym wiyźli jich do chłodnie do miasta kaj miały se bezpiecznie doleżeć do wiosny. -Bydom witaminy na zima zawołoł Wrzesiyń s wielki uciechy a ludzie i cołko gowiydź ni bydzie głodować dodoł . Ni stond ni s owont jak wiater pojawioł sie tukej Październik .Podziwoł sie na swojigo brata Września i we te pyndy polecioł do lasa pomogać zwierzontkom zrobić zapasy zimowe .Jesiyń łokropnie rada kozała trzonś astami stromow i to tak ,że wszystko co tam rosło spadło na ziymia . Pażdziernik boł ucieszony s tej roboty a pomogoł mu w tym ciepły jeszcze jak na ta pora roku wiater kieryn szarpoł astami stromow tak ,że wszystki liści ,dybionki, kasztany i łorzechy spadywały na ziymia jak płaczki deszczu. Leśne zwierzontka miały ułatwiono robota .Uwijały się przi tym jak mogły ,żeby pozbiyrać te wszystki geszynki Jesiyni a potym przeniyś ji do swojich nor i dziplow. Fest sie narobiły ale jim sie to łopłaciło jak nigdy bo bez zima niy bydom głodować. Na pobliskich polach ludzie kończyli orka sioli zboża ,żeby te mogły jeszcze wykiełkować nim przidom mrozy .Paniczka Jesiyń miała w zocy robota jako wykonywali toż podarowała ludziom i całej gowiedzi jeszcze pora ciepłych i słonecznych dni .Za pora dni mioł być Listopad a tyn jak wiadomo je rozmańty roz ciepły roz zimny .Roz świyci słońcym a roz pado zimnym deszczym a i sypnie i potrzimie śniegiym i mrozym .Jak wiycie taki czas je niezdrowy .Tak to już je s tom pogodom a Jesiyń ło tym dobrze wiy bo to niy wto inszy yno Listopad zrobioł jom za bozn, Po ciepłym i słonecznym dniu spod na ziymia płaczkami dyszczu a potym śniega. Co gorsze postraszoł tyż wszystkich niewielkim mrozym. Paniczka Jesiyń przeziymbiono wrociła sie do szkolnej komnaty kaj zaprosiły jom szkolorze na wystawa ludzikow zrobionych s kasztanow i dybionkow nazbiyranych we pobliskim parku. Wystawa była naprowda piykno. Wszyjscy mieli we zocy robota szkolorzy bo ci tyż ,żeby było przijymni zrobili s kolorowych liści pukiety . Przeziymbiono Jesiyń siadła se w koncie na ryczce s daleka ,żeby nikogo niy zarazić. Widać tyn szpacyr i kawał kieryn zrobioł ji Listopad fest ji zaszkodzioł toż poprosiła Panie kucharki ło szolka ciepłego tyju s citrynom . Jak trocha doszła do sia to porozprowiała bajtlom ło tym jak majom sie łoblykać jak je zima i padze dyszcz. Pszeca bez szlika i czopki niy wylazuje sie s chałupy .Trza łoblykać ciepłe kurtki abo peleriny przeciwdeszczowe a na nogi ciepłe szczewiki a jak je chlapa to śniegowce. Inacy sie bajtle rozchorujom a jak już do tego dondzie to majom siongnonć po geszynki kiere prziniosła ze sobom lipa, miod ,maliny i jabka no i citryny. Te łostatni co prowda niy rosnom u nas ale przywożom ji szifami s dalekich ciepłych krajow. Jak by to niy pomogło to trza iś do dochtora a tyn zapisze jim jakiś skuteczniejsze lyki .No ale na mur -beton łożko jich niy mini bo gripa trza wyleżeć ,żeby niy zarażać inszych i jeszcze bardzi sie rozchorować . Po tym wszystkim Paniczka Jesiyń poszło do swoji izby żeby trocha dychnonć i prziszykować sie na prziwitani swoji siostry Zimy . Wrzesiyń jak i Pażdziernik tyż niy czakali dłuży i zmochani zawrzyli sie u siebie we izbie a to po to ,żeby jich żodyn niy szterowoł . Łostatni s braci Listopad jeszcze lotoł s wiatrym po dworze , tańcowoł s astami i straszoł roz to ciepłym roz chłodym .Wiedzioł ,że już mu niy łostwło wiela czasu bo za pora dni mioł prziś Grudziyń a za nim Królowa Zima .

Regina Sobik 

Maciejka



Zmęczona żarem letniej spiekoty
w kącie ogrodu śpi przez dzień cały
tuląc do siebie spragnione płatki
by w cieple słonka się nie przegrzały
Skromna nieśmiała milczy zawzięcie
żeby przed światem swe wdzięki chować
poczeka aż wieczór zapłonie ciszą
by magią zapachu świat oczarować
I będzie pieścić tęsknotę zmysłów
w ten letni wieczór ona tu Panią
rozsieje zapach w całym ogrodzie
nim noc utuli gwiezdnym dywanem

R.Sobik

piątek, 7 września 2018

Marzenie o zimie




Styczeń już odszedł w zapomnienie
bielutkim śniegiem sypnął luty
okrył gałęzie srebrem wstążek
lodem skuł szare ziemi grudy

Dziś śniegu mrozu na lekarstwo
szarością płaczą ranne świty
biel srebro gdzieś się zapodziały
gdy smutkiem cały świat okryty

Przyrodzie coś się poplątało
wspomnieniem nie nakarmię wrażeń
gdy zima tylko w kalendarzu
cóż mi zostało oprócz marzeń 

R.Sobik



czwartek, 6 września 2018

Daj plon obfity



Złotem się sypie łan pszeniczny
na rozpalone łono ziemi
lipcowym skwarem otulony
tak pięknie się w słoneczku mieni

Dojrzałym zbożem pachną pola
pod sierpem pada kłos nabrzmiały
Panie niech Twoja hojna ręka
pobłogosławi trud niemały

Daj plon obfity by był chlebem
ozdobił stołów puste blaty
zanim jesieni pierwsze skiby
zaorzą ściernisk żyzne płaty

R.Sobik

sobota, 1 września 2018

Jesień w ogródku


W ogródku moich rodziców
rośnie zdrowych warzyw wiele
do kanapek do sałatek
i do zupy na niedzielę

Pod płotem słonecznik złoty
w ciepłym słonku się opala
fasola pnąc się po tyczce
zerka na sąsiada z dala

Marchew pietruszka i seler
rosną równo w jednym rzędzie
a na groszku tym pachnącym
pajęczynę pająk przędzie

Tuż przy furtce jak matrona
panoszy się pulchna dynia
zrób mi miejsce moja panno
prosi ją chuda cukinia

Rację przyznał jej pomidor
z krzaczka na dynię spoziera
no bo gruba jest jak beczka
tylko miejsce im zabiera

Na zagonie gdzie modraki
czerwone liście ubrały
główki zielonej kapusty
ciągle o coś się sprzeczały

Wtórowały im buraki
piękne duże i czerwone
pominęły to milczeniem
długie ogórki zielone

Na końcu działki cebula
płacze że sucha i chora
bo już jesień moi drodzy
i warzywa zebrać pora

R.SOBIK


Zdo Wom sie




Co Wom sie stawio starziku
to wiater szuści liściami
wtoś klupie ło szyba ... zdo Wom sie
Wasz wyczok trzepie krzidłami

Przilecioł pochalać gymba
złorano jak pole na zima
zgasła gromniczka we rynce
tak jakoś strasznie i cima

Zawrzyli Nasz starzik łoczy
kej starka fest zaślimtała
w gości łostoł różaniec
szyba sie w łoknie szczaskała

Na fynsterbrecie pod gołomb
pies szpetnie zawoł przi budzie
łodeszli starzik po cichu
tesno bez Niego żyć bydzie 

R.Sobik