czwartek, 25 października 2018

Poranek


W poświacie jutrzenki odeszła noc zimna
zapłonęły szczyty srebrzystym dywanem
hale i pastwiska chłoną pierwsze dźwięki
odgłosem poranka budzą się zaspane

Stojąc niczym wojsko w zwartym szeregu
granitowe skały smutne i złowrogie
jeszcze nie zdążyły odmówić pacierza
z wichrem co je smaga do walki gotowe

Na skostniałą ziemię bielutkim welonem
mgiełka rozpostarła tiulowe sukienki
jeszcze się opiera by zostać na chwilę
zanim się rozpłynie pokaże swe wdzięki

W dolinach wiaterek oddechem tęsknoty
pierwsze krople rosy zalotnie całuje
nikły promyk słonka przebił się przez chmury
zagląda w kałuże i światłem czaruje 
 
R.Sobik 

wtorek, 23 października 2018

Ziarenko


Leżało sobie ziarenko
na suchej jak szczapa ziemi
i ciągle myślało o tym
jak by tu los swój odmienić

Dość miało żaru słoneczka
i chętnie by się napiło
wody ożywczej i zimnej
bo strasznie spragnione było

Przyleciał psotny wiaterek
a ten go prosi i błaga
weź mnie ze sobą kochany
mnie leżeć tu nie wypada

Chętnie zamienię mieszkanie
jak piórko jestem leciutkie
wcale nie będę przeszkadzał
jestem takie maciupkie

A wietrzyk pohulać lubi
poprosi je zaraz do tańca
ziarnko choć trochę małe
będzie partnerem do walca

I polecieli do lasu
gdzie ciepło wilgotno było
wietrzyk upuścił ziarenko
żeby w ziemi ożyło

Tak przeleżało bezpiecznie
w przyjaznej sobie ziemi
aż napęczniało z dumy
pod parasolem zieleni

Puściło korzenie listki
zieloną łodyżką się śmieje
chciałoby zatańczyć z wiatrem
a ten gdzie indziej już wieje …

 Regina Sobik


Czas starości




Zabrał blask mych oczu czerwień ust koralom
ukradł skrzydła marzeń beztroskiej młodości
podarował lęki nieprzespanych nocy
otulając zmysły szalem bezsenności

Palce oplótł drewnem skostniałym i zimnym
kiedy to z ich ciepła niewiele zostało
na włosy nałożył srebrnych nitek motki
w pomarszczoną suknię ubrał wątłe ciało

Cóż tedy poradzić kiedy w kościach strzyka
a człowiek wciąż szuka straconej młodości
chyba nie odpuszczę i powalczyć muszę
bo nie takie straszne oznaki starości

Choć jej nie pokonam skoro przeznaczeniem
muszę ją pokochać szacunkiem obdarzyć
ona tak jak wszystko ma swoje walory
o których nam kiedyś przyszło tylko marzyć 

R.Sobik

sobota, 20 października 2018

Cztery siostry




Na wysokiej górze otoczonej pięknymi lasami stał duży zamek który to pobliscy mieszkańcy nazywali Rokiem. Było tam mnóstwo pomieszczeń i komnat ale tylko trzy sypialnie w których mieszkały cztery siostry . Zagadką dla wszystkich było to ,że nie wiadomo jakim sposobem w trzech sypialniach mogły się zmieścić aż cztery siostry. Bowiem nigdy nie zdarzyło się tak , żeby któraś z nich zajęła sypialnię siostry .Najmłodsza i najładniejsza nazywała się Wiosna, średnia Lato ta trochę starsza Jesień a najstarsza Zima. Wiosna miała piękne chabrowe oczy i zieloną sukienkę w niebieskie niezapominajki. Wszyscy mieszkańcy pobliskiej krainy kochali siostry jednakowo no może Zimę trochę mniej a to z powodu jej powagi i surowego obycia . Druga siostra Lato o włosach jak łan pszeniczny najczęściej ubierała sukienkę w czerwone maki . Trzecia z kolei Jesień miała brązowe oczy a na głowie nosiła piękny wianek z czerwonej jarzębiny. Siostry miały też swoje przyzwyczajenia. Nie tylko mieszkały w zamku ale i dbały o porządek i wystrój sypialni np. Wiosna ubierała pościel w białe przebiśniegi a w wazonie pyszniły się piękne czerwone i żółte tulipany. Kołderka Lata była wypełniona świeżym sianem a na pościeli były rozrzucone płatki róż. Ich zapach był tak intensywny, że roznosił się po całym zamku. W sypialni jesieni też pachniało świeżymi ledwo co zerwanymi owocami i warzywami a na nocnym stoliku stały sobie w wazonach przepiękne kompozycje liściastych bukietów. Najgorzej było z Zimą bo ta nie za bardzo dbała o wystrój wnętrza .Co prawda wypychała swoją kołdrę śniegowym puchem ale za to wazony stały puste. Jednak na szybach okien Zima namalowała przepiękne srebrne gwiazdki .Były one tak cudowne, że Ci co tędy przechodzili zatrzymywali się ,żeby podziwiać te prawdziwe działa sztuki. Każda z sióstr przebywała w zamku przez trzy miesiące ale zawsze tak ,że były obecne tylko trzy siostry natomiast czwarta biegała gdzieś po świecie. Siostry jak to zwykle bywa kochały się ale i robiły sobie różne psikusy. Kiedy najmłodsza Wiosna przebywała poza zamkiem najstarsza Zima postanowiła niespodziewanie ją odwiedzić a tym samym zburzyć rytm codziennego życia siostry. Wiosna jakoś znosiła te kaprysy starszej siostry bo wiedziała ,że ta i tak musi wrócić do zamku. Innym razem tak się jakoś złożyło ,że Jesień latała po świecie i tańczyła oberka z wiatrem w polu. Najstarsza siostra troszeczkę zazdrosna czekała aż ta się zmęczy. Czasem dogadywała się ze śniegiem i mrozem ,żeby pomogli jej wyjechać z pałacu na saniach z workami pełnymi białego puchu, które to chciała jak najprędzej rozsypać po polach i drogach. Siostrze Jesieni było to nawet na rękę dlatego ,że nie tylko była zmęczona tańcem z wiatrem ale i ciężką pracą przy zbieraniu owoców i warzyw oraz kartofli z pól. Na dodatek ostatnio coś chorowała bo słoneczko skryło się za chmury i zaczął padać deszcz .Widać ,że Jesień nie była przyzwyczajona do takiej pogody i przeziębiona szybko wróciła do swojej sypialni ,żeby trochę wypocząć a jej miejsce zajęła Zima. Teraz to ona ganiała gdzieś po świecie sypiąc śniegiem i szczypiąc siarczystym mrozem. Tak będzie przez trzy miesiące aż przyjdzie kolej na najmłodszą siostrę Wiosnę .Gdy tylko ta zjawi się poza pałacem Zima wróci do sypialni ,żeby tam odpocząć i porządnie się wyspać i tak to było przez cały czas w zamku .Dworzanie chodzili na paluszkach ,żeby tylko nie przeszkadzać wypoczywającym siostrom. Za to na świecie było już zupełnie inaczej bo każda z sióstr która w ten czas przebywała poza pałacem robiła wszystko ,żeby tylko jego mieszkańcy byli zadowoleni. Nie zawsze było to jednak możliwe bo i one tak jak wszyscy miały swoje humorki a wtedy bywało różnie Wiosna sypała śniegiem. Lato strugami zimnego deszczu Jesień zakwitała pięknym kwieciem a Zima opalała się w ciepłych promieniach wiosennego słonka a mieszkańcy no cóż, ponarzekali, ponarzekali i robili wszystko ,żeby zmniejszyć te przykre skutki psikusów czterech sióstr .

18.10.2018r 
               Regina Sobik
               Bajki można posłuchać na str 
https://www.youtube.com/watch?time_continue=10&v=z-ArAiYWmbY

czwartek, 18 października 2018

Niy liczom godzin -Ratownikom Górniczym



Uzaśki wypadek wybuchło na dole
dziwny lynk we serce sie wkrado
talyrz puk na poł szolka szczaskała
to łostrzeżyni czy jakoś zwada

Barborko retuj nom naszch chłopow
kejby wrocili do familiji
wykludź s chodnika i dej nadzieja
by mogli s nimi być na Wiliji

Kej tam na dole walczom ło życi
Ci co łodważni mocni wytwali
pokora koże zgnonć nom kolano
by my sie kapli jacy my mali
 
Regina Sobik



Wiersz różni się trochę od oryginału który został napisany w języku literackim /w drugiej zwrotce/ ale myślę ,że nikt nie będzie miał za złe bo sens jest taki sam

piątek, 12 października 2018

Sodoma i Gomora

T - TATA
E- ELZA
F- FRIDA
S- SOMSIOD
BS-BABA SOMSIADA
A--ANTEK-


F- Tato! Tato! mom nowina Antek szuko żony.
T-Co tyn gołodupiec, tyn gizd zatracony.

E-Przeca ło tym lyniu już ze poł wsi godo,
no niy strzimja, powiym dziołchom sie podobo.!

T- Padej po dobroci chyba że mu pszajesz,
powiym yno tela, z fajnej miski sie niy najysz.

F- Pamiyntosz tatulku jak to z wami było,
jak żeś szoł ze zolyt to już sie widniło.
Ludzie Cie widzieli i wiela godali
żeście z mamom jeszcze przed ślubym lygali!
A skond jo się wziyna co?

T-Nie pyskuj smarkulu zawrzi ta jadaczka.

E-Jak jo was tak suchom to mje biere sraczka,
co do Antka to Łon i mje się podobo.

T-Ależ cerko bydźże mondro i gupot niy godej.

F-Jo mom swoji lata wydać bych sie chciała
mama w mojim wieku już dwie cery mjała.

E- Zrobia Fridzie na złoś z Antkiym sie umówia,
wezna krotko kiecka i parfin se kupia
szkuty zafarbia, gymba wypucuja,
Antek bydzie w saku ... już goronczka czuja.!

F- No! wiedziałach zołzo że coś kombinujesz
jak Antka łodbijesz na gymbie poczujesz !
niy pamiyntosz jak to było we tym łońskim roku
miałaś taaakoo ! śliwa toż przy samym łoku.

T-Wasza mamuliczka przewraco się w grobie
a i jo sie bez was znojda na kiyrchowie,
cicho mi tu zaroz bo za sia niy ryncza,
insi pijom piwsko a jo sie tu myncza .

S-Gowa pynko z wrzasku coż się tukej dzieje?
myśloł żech że dzioły somsiad pasym leje,
choć jo je ciyrpliwy to strzimać niy umia,
wiym że cery zmierzłe toć jo to rozumia,
ale zaroz haja, a ło co to idzie.?

T-Zawrzicie te dźwiyrze ... somsiad świadkiym bydzie
a skuli takigo synka łod stolorza,
co sie mioł wykształcić w mieście na masorza,
nie skończoł nauki robota go bodzie
zbamoncioł mi cery .

S-A to dzisiaj w modzie już jo coś wiym ło tym
przeżoł żech to samo ale ło tym potym,
za prośbom żech prziszoł niy wiem jak to pedzieć.

T-Prosto z mostu! Prosto z mostu.

S- Potrzebuja pniyndzy... dziołcha wywianować.

T-A kieroż to cera chce się Wom wydować?

S-Nie chce ale musi choć po ni niy widać ,
a i te piyniondze mogom mi sie przidać,
to do tej najmłodszej , geszyng mi zrobiła ...
gańba mje je trocha je gorzi niż źle .
kej tyn giz i chachor żynić sie niy chce.

T-A kieryn to ? znom co bajtla zbajstlowoł,
przecaś niy dlo niego swoja dziołcha chowoł,
Łona cicho tako i sie niy szlajała
i na co Ji prziszło... zawitkom łostała.

S-Jeszcze niy łostała !jeszcze łobejrzymy!
a tymu Antkowi po puklu wklupiymy,
jeszcze popamiynto kaj raki zimujom
a Ty wiysz ? co Twoji cery Ci szykujom .

T- Toć się przekonomy ło co tukej idzie.!
Hilda!, Elza !! domje Antek Łojcym bydzie.

F-A to mi nowina joch Ci niy pedziała,
za sztyry miesionce byda bajtla miała,
starzikiym łostaniesz toż sie raduj wiela
szykuj kasa Łojciec!

T-nie bydzie wesela !

S- To sie porobiło mój Ponboczku złoty !
zaroz po cołki wsi rozniesom sie ploty,
trza tymu zaradzić sprawa zatuszować,
kiej boli jak plynckiyrz nie chca sie sztresować .

T- Leko pedzieć ,gorzij zrobić.

S- Trza karlusa skludzić niech co i jak powiy,
ale moja staro ło tym sie niy dowiy,
bo by była haja, butel aż do nieba,
no i wielko gańba niy tego mi trzeba, pra

T-No ja!!

E-Eee! coż s was za chłopy jakiś pokryncone,
gupi jak sto kudeł bo niedorobione,
trza załatwić sprawa nie godać za wiela,
dać na zapowiedzi we prziszło niedziela.
I to jo Was mom uczyć.

S- Jak na zapowiedzi, z kierom? bo som dwie !
jak jedna tak drugo tego gizda chce .

E- cha .cha, cha ,cha wasza dziołcha jak na wczasach była
ze żonatym chopym pod krzym sie puściła,
a teraz na Antka zwalo.

S-A ,Ty skond wiysz ło tym ?

E- Sama się chwoliła!.

S-Miarkuj że sie trocha niy godej za wiela
jak mje chycom nerwy porzondnie Cie spiera .

E-Jo, jo, godom prowda klachow nie roznosza,
to wyście zaczyni ło szacunek prosza.

S-Co!! szacunek do Cia kej i Ty go ni mosz
i Łojcu pyskujesz i mje szpetnie godosz .
to tak niy wypado!.

E -A co niy wypado kej gupie godocie,
cudzej dziołsze wklupać rozumu ni mocie.
Podom Was do sondu .

S-Ty mje sondym się strasz jo na to za stary
przeca u nas we wsi som wiynksze chachary ,
jo spokojny człowiek, ale jak sie wkurza.!.

F- Zaroz wkurza,wkurza, pokoj trza zachować
a sprawa przemyśleć żeby niy żałować.

T- Dobrze godo Frida ,wadzić sie niy chcymy,
muszymy pogodać nim się pobijymy.

S- Dejcie jako halba sprawa łobgodomy
trza tu myśleć trzeźwo kej czasu niy momy ,
staro mje zabije jak sie ło tym dowiy.

T- Żodyn Ji niy powiy.

S- No to pyrsk ludkowie!!!.


BS- Dziyń dobry somsiedzi , je tukej mój stary.

E -A je, je, yno jakiś taki chory .

BS- Ja chyba łożarty
jak yno sie straca ze chałupy na kwila
tyn łożyrok leci gibko do Emila.
Już ci jo wiym po co? giździe zatracony!,
bier sie ale wartko gościa w doma momy.

S- Gościa?, no niy godej !,a po co przijechoł?.

BS-Prziwoz dwa pieszczonki i gorzoły tasia
pedzioł ,że się żyni bjere cera nasza.!

S- Bele momy ziyncia,bele momy ziyncia.

E- Ktoś na dźwiyrze klupie trza by mu łotworzyć.

F-A kogo tam niesie! ,zaczyno mje morzyć
toż leca do haźla ,Elza łotworz dźwiyrze.

E-Antek to żeś je Ty jo cie niy poznała
Frida skuli Ciebie w haźlu sie skowała.
Toż wywol dziubeczku ta kawa na ława
strasznie żech ciekawo jako Ty mosz sprawa ?
Ancug ,nowy binder ,kudły w brylantynie,
no teraz żyniaczka chłopie Cie nie minie !

A-Zawołej mi Frida, chcioł bych s niom pogodać .

E-Frida!!, Frida !!!! wyłaź wartko z tego klopa
jak Byś chciała Antka za swojigo chłopa .
..Tako to mo szczyńści !

A.-Frida jo Ci pszaja nic na to niy moga
łostoń mojom babom.

T-Przewraco sie w grobie biydoczka nieboga ,
coż by tyż pedziała?, i co by zrobiła.?

E-A co! A nic, pobogosławiła .

T-.Toż i jo Wom młodym błogosławioł byda
a mom jakiś wyjści .. kiej to moja Frida.
Zowistny jo ni ma, wiela szczyńścio życza,
no i kupa dziecek kerych niy policza .
Niech żyjom młodzi ! Niech żyjom !Niech sie s nami napijom !.

Regina Sobik 
foto z internetu

poniedziałek, 8 października 2018

Ło utopcach i mojim starziku



Było to downo kajś sto lot tymu,
trefiyło sie to synkowi modymu,
jak jechoł starym kołym s roboty
potargoł se w kecie nowe galoty.
Toż musioł stanoć kaj stow i rzyka,
ludziska to miejsce mijali s daleka,
padali że tukej utopki straszyły
po łonkach zbarzołach ludzi kludziły.
Tyn synek to boł łokropnie zawziynty,
a na utopki łogniście ciynty,
bez toż te gizdy jak go zejrzały
ło mało giczli nie połomały.
Leciały do stawu ze takim rykiym
nie chciały zadziyrć ze mojim starzikiym,
bo boł tak szprytny i wozioł ze sobom
we kapsie flaszka s świynconom wodom.
A te utopce ło tym wiedziały,
bez toż tak wartko pouciekały,
chowały sie we krzach, chowały we stawie,
w jakiś zbarzołach i kaj popadnie.
Roz jechoł starzik do swoji frele,
puścioł lingsztanga poprawioł wele,
ryppp..w kole szprycha mu sie złomała
a flaszka z wodom w kapsie szczaskała.
Piznoł sie starzik troszyczka w gowa
i niy mog pedzieć jednego słowa,
szuko tej flaszki po kapsach sznupie,
-ratuj Ponboczku!!! Utopce w kupie -
A te chachary cojśik wyczuły,
bo sie chyciły ze koła ruły,
a jako przy tym uciecha miały
ze śmiychu to sie po ziymi kulały.
Myślały że chopa w rugzaku majom
i taki wycisk zaroz mu dajom,
że tego mamlasa utopiom we stawie,
wybabrzom w marasie no i po sprawie .
Mój starzik niy boł we ciymia bity
do frele jechoł toż niy łopity,
miarkowoł czego sie straszki boły,
że na som widok do stawu mloły.
A boł to krziżyk tyż poświyncony
na karku starzika łod krztu powieszony,
mioł go łon bronić łod wszytkich złych mocy
na grubie szpacyrze we dnie i w nocy.
Wzion starzik tyn krziż do sia przicisko,
a było z niego srogi chłopisko,
coż na to powiycie moji ludkowie
poślimtoł sie przi tym jak na kiyrchowie.
A potym jak już mu wrociła godka
to se przipomnioł berani łod potka.
że tu rzykani yno pomoże
i żodyn straszek na to niy może.
I jak zaśpiwo kościelno pieśniczka
ta kero uczyła go mamuliczka,
no bo te śpiywki tako moc majom
że te Utopce pouciekajom .
Jak starzik piyrszo Zdrowaśka zaczon
to Stary Utopek tak sie złonaczoł,
że uciyk ze swojom bandom z łopusty,
a na tym miejscu łostoł stow pusty.
A potym ludzie we wsi godali,
że starzyik rada Utopcom dali,
a jego dziołszka tak go ściskała,
że potym ślubnom babom łostała.
Zarozki potym za dziewiyńć miesiyncy
znod im sie bajtel jak starzik ciynty
na te Utopki i na te straszki
wykrodoł starce s pywnicy flaszki
W kere nabiyroł woda świyncono
bez samego farorza fest poświyncono
i lotoł nad stow kropioł tom wodom
aż te Utopce dały stond chodu
Mje ło tym dycko mamulka berali
przed spaniym kiedy my byli mali,
bez toż wiym ło tym ze piyrszej rynki,
toż pyrsk ludziska dziołchy i synki.
                                   Regina Sobik
 

Po zapoznaniu się z legendą i wierszem, dzieci z Przedszkola nr 20 w Rybniku Boguszowicach malowały Utopki i powstała cała galeria tych znanych na Śląsku stworów .Oto autorka jednej z prac Oliwia Papryc z Przedszkola nr 20 w Rybniku



czwartek, 4 października 2018

Naga Prawda- bajka


                                  Opowieść Podsłuchana

Osądźcie sami czy ta historia
warta uwagi więc ją opowiem 
spotkały się kiedyś na dróg rozstaju 
Prawda i Kłamstwo tak różne sobie 

To że spotkanie było przypadkiem
iść razem dalej postanowiły
słoneczko grzało niemiłosiernie
a one wędrówką zmęczone były

Doszły do studni bardzo spragnione
za kubek wody wszystko by dały
nie tylko chętnie by się napiły
ale z ochotą też wykąpały

Więc kładą szaty tuż obok studni
by je na oku mieć w razie czego
kąpią się raźno bryzgają wodą
a wokół pusto człeka żadnego

Igraszki trwały by pewnie długo
gdy nagle Kłamstwo wychodzi z wody
szybko ubiera sukienkę Prawdy
czy ma ku temu jakieś powody

Pewnie tak skoro szybko ucieka
tymczasem Prawda tym zaskoczona
nie wie co począć bo przecież naga
chyba ze wstydu przed światem skona

Żeby odzyskać swoje odzienie
musi bidulka sukni poszukać
świat widząc nagą Prawdę zgorszony
i żadnych wywodów nie chce posłuchać

Cóż miała zrobić Prawda w tej kwestii
z wstydu zrobiła się aż czerwona
wraca do studni i tam zostaje
sama jak palec i zrozpaczona

Kłamstwo tymczasem ubrane w Prawdę
z szybkością strzały po świecie krąży
świat nie chce nawet słyszeć o Prawdzie
co gorsze ani do prawdy dążyć

Tak mu wygodnie i tak mu dobrze
spotykać się z nagą Prawdę nie będzie
a Kłamstwo chociaż ma krótkie nogi
można je spotkać zawsze i wszędzie

R.Sobik 04.10.2018r.

poniedziałek, 1 października 2018

Zgadywanki dla dzieci



Kto to taki może wiecie
nosi dom na swoim grzbiecie
jedni mówią trochę ciasny
odpowiada grunt że własny
i jak głoszą pewne wieści
prawie cały w nim się mieści


Siedzi nad stawem zielona
kumka jakby nakręcona
nie dla zdrowia i urody
dała nura tam do wody
a ja łamię sobie głowę
kto kąpieli tej powodem


Orzeszki pilnie gromadzi
że ruda wcale nie wadzi
calutki kosz już zebrała
w dziupli spiżarni schowała
a że pracowitą była
zimę w dostatku przeżyła


Butki czerwone frak biały
łatwo zgadnąć ptak niemały
aż z Afryki przylatuje
gniazdo na słupie buduje
bardzo troszczy się o dzieci
a jesienią stąd odleci

R.SOBIK 14,08.2017r.
FOTO  https://pl.wikipedia.org/wiki/Bociany_(ptaki)

Modrzew



Na końcu lasu przy polnej drodze
stał jak strach jakiś na jednej nodze
samotny modrzew lecz nie narzekał
tak jakby na coś lub kogoś czekał

Sosny i świerki śmieją się z niego
- gdzie twe igiełki drogi kolego
urodą nigdy nam nie dorównasz
nie zyskasz igieł nadzieja próżna

Modrzew im na to- me igły spadły
i jak co jesień na trawie siadły
jak przyjdą chłody i mroźna zima
chronią korzenie jak ta pierzyna

Więc zachowujcie się trochę grzeczniej
pod igiełkami bardzo bezpiecznie
jeszcze zadziwię świat wczesną wiosną
kiedy zielone na mnie urosną

R.Sobik 09.07.2017r.