środa, 25 listopada 2020

Misiowy dylymat



Kajś wele Łodzi dzielnica Tuszyn

trombiom ło misiu aż puchnom uszy

Kubuś Puchatek to niy uchodzi...

sagi bez galot i majtek chodzi

rajcowie na misia już majom haka

bydzie łostuda i wielko draka

uzaśki gender gorszy ludziska

trza tymu bardzi przijrzeć sie s bliska

zdrowy rozsondek wszak tymu przeczy

że Disney ni mo tu nic do rzeczy

Cajtungi w cołkim świecie szkryflajom

misiowi w Tuszynie niech pokoj dajom

nom sie ta kwestio niy mieści w pale

że mondrych rajcow niy ruszo to wcale

 Regina Sobik

 



czwartek, 5 listopada 2020

Tym co odeszli


 

Zimowy wieczor

 


Pod szczybnom płachtom gwioździste niebo

miynko przecino ślad mlycznej drogi

miesionczek blady trocha markotny

stympuje na ziymia s łoddechym nocy


Ćmok ukrod światu resztki nadzieje

stromy w zegrodzie jak te kamiynie

przeszyte chłodym tesniom za latym

potulnie czakajom aż zima minie


Na dachu chałupy siadła zaduma

mrokiym łokryła wszystko dokoła

skostniało ziymia rzyko po cichu

pod łopiekuńczym krzidłym Janioła

 Regina Sobik


Świadek


W sennych marzeniach wciąż Twój obraz

jak świeża rana tkwi w mej głowie

a ja w ciemności pytam siebie

o miłość zawartą w jednym słowie


Smutek z nostalgią idą w parze

na przemian otulając duszę

tak mi brakuje ciepła ramion

miłosnych westchnień pełnych wzruszeń


Zegar co kiedyś był nam świadkiem

szaleństwa i upojnych nocy

dziś napawając lękiem duszę

w nieznaną przyszłość ze mną kroczy

Regina Sobik

 foto https://metalowedekoracje.pl/p/zegar-scienny-zh93-retro





Tam gdzie Boża miłość

 Kiedy struna życia jak bańka mydlana

pęka skaleczona kolcem przeznaczenia

umęczone ciało resztkami sił walczy

uwikłane w ogrom bólu i cierpienia


Skołatane serce pod płaszczem niemocy

jeszcze się szamoce gdy odejść potrzeba

rozkrzyczane myśli niczym sumień tysiąc

agonalnym jękiem biegną w przestrzeń nieba


Kiedy duszę targa ostatnia nić życia

kiedy spod powieki łza za łzą się toczy

wiara i nadzieja jak siostry bliźniacze

z ostatnim oddechem odchodzą a cień nocy

 

Tam gdzie boża miłość rozproszy jej mroki

na przekór niemocy chorobom katuszy

by zamienić smutek w radość Zmartwychwstania

otulając ciepłem obolałe dusze

Regina Sobik

Idą święta Wielkanocne z opowiadań babci Anny


Zbliżały się Święta Wielkanocne ,a że w tym roku przypadały wczesną wiosną na dworze było jeszcze zimno i gdzieniegdzie leżały niewielkie płaty śniegu. Pierwsze ciepłe promyki marcowego słonka padając na ziemię topiły resztki śniegu tworząc niewielkie kałuże. Dzwony z pobliskiego kościoły wzywały wiernych na ostatnie w tym roku nabożeństwo Drogi Krzyżowej .Zarówno dorośli jak i dzieci poszli do kościoła a w domu zostały pod opieką babci tylko te najmłodsze . Wszędzie czuć było atmosferę ciszy i skupienia tak ,że nawet najmłodsze dziecko dotąd bardzo płaczliwe spało spokojnie w łóżeczku .Babcia Anna poszła do kuchni dołożyć do pieca po czym zajęła się pieczeniem świątecznych babek i mazurków. Tymczasem dzieci i reszta domowników trochę zziębnięte wróciło z kościoła .

-Babciu ,babciu zawołała Frania najstarsza z wnucząt zaraz ci pomogę tylko się trochę rozgrzeję bo strasznie dzisiaj zimno na dworze .

-Siadajcie zaraz Wam zrobię ciepłą herbatę odpowiedziała babcia i zabrała się do nalewania do kubków gorącego płynu z miodem i cytryną .Kiedy rodzinka już się trochę ogrzała a rodzice poszli do swoich przedświątecznych obowiązków babcia sadzając dzieci za stołem powiedziała.

-Chcecie wiedzieć jak wyglądały Święta Wielkanocne za mojej młodości .

-Tak ! zawołały niemal jednocześnie wnuki .

-No to posłuchajcie dawniej jak jeszcze byłam dzieckiem takim jak Wy to zawsze się bardzo cieszyłam jak nadchodziły Święta czy to Bożego Narodzenia czy też Wielkanocne .Każde z nich wyglądało inaczej niż obecnie a dzisiaj Wam poopowiadam o tych co nadchodzą .

-Hura! zawołał Janek jestem strasznie ciekawy jak wyglądał Lany Poniedziałek .

-Po kolei ,po kolei i o tym też opowiem ale później dzisiaj opowiem o przygotowaniach do Świąt Wielkanocnych powiedziała babcia. Otóż moi kochani Święta Wielkanocne oprócz Bożego Narodzenia to jedne z najważniejszych świąt w kościele katolickim. Przygotowujemy się na nie od dłuższego czasu . Okres Wielkiego Postu to okres pokuty w dosłownym tego słowa znaczeniu a zaczyna się od Środy Popielcowej . W tym dniu w kościołach posypuje się głowy popiołem pochodzącym z spalonych palm wielkanocnych .W ten dzień zachowywano też post ilościowy i jakościowy i biada temu kto się do niego nie stosował. Zresztą za moich czasów przez cały okres Wielkiego Postu wystrzegano się tłustych potraw nawet mleka ,którego to picie ograniczono .Jedynie niemowlęta i małe dzieci były zwolnione z tego nakazu

-. Nie nie wierzę naprawdę tak było przerwała babci Frania ,która to jak nikt z całej rodziny uwielbiała i mleko i wszystkie jego przetwory . W Twoich czasach babciu miałabym przechlapane dodała spoglądając na babcię .

-Kochana nie można było też jeść potraw mięsnych w piątki a nawet w środy. W wielu rodzinach do tej pory przestrzega się tego nakazu.

-A co jadali ludzie u nas skoro post był taki surowy zapytał Janek bardzo ciekawy ,gdyż to on lubił i mięso i kiełbasy co u niektórych było normalne jako to że był młodym mężczyzną a Ci jak wiadomo ,żeby mieć dużo siły muszą jeść dużo mięsa.

-A jak myślisz powiedziała babcia - jadano bardzo zdrowo tj wodzionkę i żur . Nawet istnieje przysłowie „Z żuru chłop jak z muru”. Z kolei wodzionka nazwana też po śląsku „brołtzupą” to taka zupa z chlebem na wodzie do której dodaje się dużo czosnku a jak wiecie czosnek jest bardzo zdrowy i zapobiega wielu chorobom.

-Fuj nie lubię czosnku bo śmierdzi odezwała się z niesmakiem wnuczka Sonia.

-Jak byś była głodna to zjadłabyś nawet wodzionkę i nie darmo mówią ludzie ,że głód to najlepszy kucharz odparła babcia - Ale do rzeczy jak Wam powiem ,że w Wielkim Poście nie można urządzać wesel ani hucznych zabaw to dopiero się zdziwicie. Co prawda dzisiaj to jest dalej przestrzegane ale są wyjątki takie jak Dzień Kobiet , czy nawet ślub ale na to musi być udzielona dyspensa władz kościelnych ,którą to zazwyczaj proszący otrzymują .Za moich czasów nie było to nawet to do pomyślenia .

Oj tam ,Oj tam! odezwała się Zosia koleżanka Soni i córka sąsiadów zza płota .Jak sobie poskaczę czy pośpiewam to jeszcze nie huczna zabawa prawda dodała zaczepnie .

-Ja tu o Wielkim Poście a Święta Wielkanocne za pasem powiedziała Anna unikając trochę odpowiedzi na pytanie Zosi .

-Muszę dokończyć pieczenia bab i ciast wielkanocnych bo jak wiecie bez takich rarytasów ani rusz a z czym byście poszli do kościoła w Wielką Sobotę . Jak święconka to tradycyjna a czy wiecie co musi być we koszyczku wielkanocnym? zapytała patrząc na dzieci .

-A,a, a, coś tam kiedyś słyszałem odpowiedział cicho Janek ,zresztą jak byłem zupełnie mały to chodziliśmy z rodzicami ze święconką do kościoła. Miałem nawet taki mały koszyczek pięknie przyozdobiony białą serwetką a w koszyczku były malowane jajka, sól, pieprz, kiełbasa, baranek wielkanocny upieczony przez mamę i ..

-Widzę ,że jednak coś zapamiętałeś przerwała babcia i dodała – tylko ,że każda potrawa w koszyczku wielkanocnym coś symbolizuje i tak ...nie zdążyła dokończyć gdyż do pokoju wparowała a właściwie skacząc na jednej nodze wskoczyła Hania najmłodsza wnuczka siostry Anny .

-A Ty co dziecko? zapytała Anna.

-Babcia kazała mi podskoczyć do Ciebie i to na jednej nodze po buraczki bo zabrakło jej czerwonej farby do jajek -odpowiedziała zdyszana Hania. -A to poważna sprawa odparła babcia kierując się do spiżarni skąd wróciła z pełną siatką buraków .

Masz biegnij do babci tylko na dwóch nogach powiedziała żartobliwie na co cała gromadka wnuków wybuchła gromkim śmiechem .

-No co nie mam racji jeszcze się przewróci i nieszczęście gotowe odparła babcia ale wróćmy do naszej rozmowy .Otóż najważniejszym pokarmem w koszyczku wielkanocnym jest jajko jako symbol życia potem baranek jako znak Zmartwychwstałego Chrystusa ,chleb jako symbol obfitości,

babka jako znak doskonałości zaś sól,której nie może zabraknąć w koszyczku wielkanocnym symbolizuje oczyszczenie i ochronę przed chorobami ,chrzan jest znakiem siły a kiełbasa dostatku . Jako ciekawostkę powiem Wam ,że za czasów mojej babci nie święcono pokarmów. Ten zwyczaj na Śląsku przyjął się podobno dopiero po drugiej wojnie światowej a przynieśli go ludzie z innych terenów Polski . Nie wiem czy to prawda a nie mam kogo zapytać bo jak byłam w waszym wieku to nie za bardzo mnie to interesowało a teraz niestety Ci od których mogłabym się coś dowiedzieć już nie żyją .Osobiście ja pamiętam już ten zwyczaj co więcej powiem ,że jak byłam małą dziewczynką to poszłam z mamą ze święconką do kościoła. Ksiądz nim poświęcił koszyczki dorosłym zaprosił dzieci przed ołtarz a to po to ,żeby każde dziecko na własne oczy mogło zobaczyć jak to wygląda. Byłam wtedy małym dzieckiem i starsze dzieci wypchnęły mnie na sam koniec sporej gromadki tak,że podczas święcenia ani jedna kropla nie wpadła do koszyczka. Rozpłakałam się na tyle głośno ,że ksiądz usłyszawszy płacz podszedł do mnie pytając co się stało. Wysłuchawszy moich żalów powiedział

-Nie martw się dziecko specjalnie poświęcę twój koszyczek tak ,że będziesz pamiętała do końca życia . Nie namyślając się długo zamachnął się kropidłem tak mocno ,że poświęcił nie tylko koszyczek ale i mnie i to tak ,że byłam cała mokra . Nie zważając na to dumna jak paw pobiegłam do swojej mamy bo wiedziałam ,że inne dzieci bardzo mi zazdrościły wyróżnienia jakie mnie spotkało . Co prawda dzień był bardzo chłodny i trochę się przeziębiłam ale to by mały pikuś w stosunku do tego co mnie spotkało. No ale dosyć tego bajania bo robota czeka przecież musimy się szybko uwinąć ,żeby na święta było wszystko gotowe .

-No tak przecież mamy mało czasu powiedział Janek i dodał - lecę po jajka do wielkanocnego koszyczka .

-Jak dobrze ,że mi przypomniałeś powiedziała głośno Anna

-Dziękuję Wam dzieci ,że tak pięknie je ozdobiliście przecież to prawdziwe działa sztuki . Będą bardzo ładnie wyglądały i w koszyczku i na świątecznym stole .

-A teraz do roboty nie lenić się dodała żartobliwie.

-Aha jutro opowiem Wam o..... a o czym dowiecie się wkrótce dodała tajemniczo się uśmiechając .

Regina Sobik





poniedziałek, 2 listopada 2020

Kiedy wędrujesz nieznaną drogą

 



Chciała kozica pójść w świat daleki

zobaczyć morze jeziora rzeki

a że od zawsze odważną była

i od dzieciństwa o tym marzyła


Zabrała z sobą do tej podróży

suchego siana worek nieduży

i dumna z siebie po ścieżkach kroczy

to się zatrzyma to znów podskoczy


Tu skubnie trawę wodą popije

i myśli sobie teraz to żyję

po mi co worek z sianem na grzbiecie

daremny ciężar me ciało gniecie


Siano jem tylko z przyzwyczajenia

więc go wyrzucę mam w bród jedzenia

a że podobno praktyczną była

worek ze siankiem gdzieś porzuciła


Parę miesięcy tak wędrowała

latem jedzonko i picie miała

a teraz chłodno zima za pasem

więc będzie biedna głodować czasem


Żądna przygody już zapomniała

przestrogi które mama jej dała

„Kiedy wędrujesz nieznaną drogą

jakieś zapasy noś zawsze z z sobą”


R.Sobik 09.10.2020r  foto ze str https://fajnepodroze.pl/kozy-informacje-ciekawostki-fakty/




niedziela, 1 listopada 2020

W kleszczach niemocy

 


W kleszczach niemocy


Na cmentarnych alejach

tylko wiatr liśćmi szeleści

szukając pośród nagrobków

żywych światełek pamięci

Zamknięte w kleszczach niemocy

te dzisiaj już nie zapłoną

i nie utulą swym blaskiem

Tych co odeszli przed nami

Kiedy rozsądek zamyka

żelazne bramy cmentarzy

jakże odwiedzić nam groby

bliskich przyjaciół znajomych

Czy tylko echo modlitwy

ożywi radością ich dusze

modlitwy szeptanej naprędce

przy krzyżach pustych kościołów


Regina Sobik 01.11.2020r.