Kiedy struna życia jak bańka mydlana
pęka skaleczona kolcem przeznaczenia
umęczone ciało resztkami sił walczy
uwikłane w ogrom bólu i cierpienia
Skołatane serce pod płaszczem niemocy
jeszcze się szamoce gdy odejść potrzeba
rozkrzyczane myśli niczym sumień tysiąc
agonalnym jękiem biegną w przestrzeń nieba
Kiedy duszę targa ostatnia nić życia
kiedy spod powieki łza za łzą się toczy
wiara i nadzieja jak siostry bliźniacze
z ostatnim oddechem odchodzą a cień nocy
Tam gdzie boża miłość rozproszy jej mroki
na przekór niemocy chorobom katuszy
by zamienić smutek w radość Zmartwychwstania
otulając ciepłem obolałe dusze
Regina Sobik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz