Jak to roślinka na wietrze
smagana ciosem choroby
miota się między łóżkami
szukając wyjścia z matni
Zabiera cudze różańce
gorące od próśb i nadziei
chowa je pod poduszką
by nikt nie znalazł jej skarbu
Szukając dnia wczorajszego
potokiem przekleństw i wyzwisk
złorzeczy oskarża o zdradę
wskazując palcem sąsiadów
Wstaje jak duch w środku nocy
by się poskarżyć lekarzom
że cichcem zabrali kołdrę
gdy ona marznie przy oknie
Łóżko jej łożem boleści
telefon w dyżurce przeszkadza
pampersy zbędnym balastem
lekarstwa trutką na szczury
Dzisiaj przejrzała się w lustrze
by znaleźć ślady przeszłości
i zamiast kobiety i matki
ujrzała obce oblicze
I popłynęły po twarzy
łzy gorzkie jak te jej życie
że piętno strasznej choroby
zamknęło ją w świecie niemocy
Regina Sobik 14.01.2021r
Wiersz pochodzi z tomiku "Cichy szept serca"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz