Jak domek z kart jego życie
runęło w szponach nałogu
a on sam złudą wiedziony
pod mostem szuka noclegu
Poduszką mu kępka trawy
latarką gwieździste niebo
puchową i ciepłą kołdrą
koc znaleziony w śmietniku
W dziurawej kieszeni pieniądz
z skarbonki zabrany dzieciom
wciąż jeszcze kusi nadzieją
na upragnioną butelkę
Gdy białe myszki czarują
ostatnim etapem wyboru
ona tkwi przy nim do końca
topiąc w swym wnętrzu rozsądek
Regina Sobik