piątek, 29 września 2023

Niby zwyczajna

 



Marcowy ranek zbladł z przerażenia

patrząc na ogrom ludzkiej niedoli

Tych co konali w uścisku śmierci

na własnym podwórku i pośród swoich


Zimna biel śniegu zmieniła barwę

znacząc szkarłatem ziemię uśpioną

ta stała się grobem rodziny Ulmów

która nie dała zastraszyć się złu


Ich dzieci wielkim darem od Boga

uczone szacunku i uczciwości

miały wyrosnąć na dobrych ludzi

cóż gdy oprawca był bezlitosny


Gdy piekło wojny płonęło wokół

zawsze odważna po stronie dobra

była ratunkiem nadzieją jutra

dla ludzkich istnień z Gwiazdą Dawida


Niby zwyczajna a taka Wielka

wybrała jedyną i słuszną drogę

choć cena życia była zbyt duża

podjęła wybór ….z bliźnim i Bogiem


Dzisiaj przykładem dla wszystkich rodzin

dla których Człowiek i godność jego

dobrem najwyższym by żyć uczciwie

w zgodzie z sumieniem ludźmi i Bogiem 

Regina Sobik

 foto ze str  https://rzeszow.ipn.gov.pl/pl8/aktualnosci/140845,Historia-rodziny-Ulmow 


środa, 27 września 2023

Jesienny zachód



 





Miniatury

 

 Zgody nie zbuduje


Niby taka miła pokorna i cicha

a w swej zawziętości złość się w niej gotuje

uparta jak osioł nie umie wybaczać

z takim to podejściem zgody nie zbuduje


Tęsknota


Siedzi na dnie serca w umyśle i duszy

nikt jej nie uleczy ani nikt nie ruszy

i chociaż by chciała wspomnienia odrzucić

to zawsze potrafi jak bumerang wrócić

 

Pyszałek

W kokonie własnych chorych ambicji

by nie zobaczyć cierpień bliźniego

sumienie i serce zamknął na klucz

zardzewiały od pychy własnego Ego

 

Niewierny Tomasz

W myśl pewnej zasady jak nie zobaczy

to nie uwierzy w to co los przyniesie

chociaż tu wiara nad wyraz przydatna

 bo wiele korzyści ze sobą niesie

 

Pasożyt

Praca i nauka obce mu nad wyraz

jak ogień i woda co nie idą w parze

lecz darmo korzysta z pewnych przymiotów

tych co inni od losu dostali w darze

 

Dama

Poezja to ponoć prawdziwa Dama

i mówić o niej źle się nie godzi

gdyż w parze z Weną ku serc pokrzepieniu

dla swojego odbiorcy piękne wiersze płodzi

 

Św. Franciszek

Tak hojny że nawet puste dłonie

dają tyle dobra

że biedni stają się bogaczami


Cegiełki

Każdy dzień budujemy swój los

ozdabiając go cegiełkami uczynków

jako zadatek do wieczności


Labirynt

W labiryncie życia

gubimy się

szukając wyjścia z matni


Balsam

Nie podnoś ręki na brata

wyciągnij ją żeby pomóc

a słowo dziękuję

będzie balsamem na serce

Regina Sobik 


poniedziałek, 25 września 2023

Wybiyro sie Franc we rajza

 



Wybiyro sie Franc na kole

w rajza dołokoła świata,

mo czas bo je na pyndzyji

pojedzie se na dwa lata.


W markecie kupioł se koło,

kejby ta rajza strzimało,

musi mieć mocne jak diobli

jak by sie coś w drodze stało


Trzi czopki na łyso gowa

za poł cyny sie trefiły,

i rugzaki w promocyji

aże dwa, bo łacne były.


Szczewiki ze wyprzedaży

na kere downo polowoł,

w kantorze euro wykupioł

ze piyńć lot na ni szporowoł.


Nie bydzie sie przeca łechtoł

musi sie jakoś pokozać,

choć w kapsie mo wielko dziura

przed somsiadym trza szpanować.


Wozkiym wyjechoł z marketu,

wciepnoł te wszystki klamoty

do auta łodkupionego

łod kamrata ze roboty.


Wcisko koło we bagażnik

stynko, kwynko, miejsca mało

szczeliła linsztanga na poł

a koło sie rozleciało.


Niy pojedzie Franc we rajza,

tera sie po łepie wali,

że uwirzoł w promocyje

jaki we markecie dali.

Regina Sobik


piątek, 22 września 2023

Front idzie

 

                                           foto pochodzi ze str https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna

Sztuka została napisana na podstawie opowieści mojej mamy która jako 15 letnia dziewczyna była świadkiem tamtych wydarzeń

Osoby chłopiec -CHŁ , OFICER , Mama, SOMSIAD SOMSIAD 2 , brat sąsiada, oficer , Frida, sąsiadka, Tłumacz, DOKTOR ,Ranny

Front zię zbliża . Akcja dzieje się na wiejskim podwórku niedaleko Rybnika gdzie kręci się paru niemieckich żołnierzy ich dowódca na dachu budynku gospodarczego obserwuje przez lornetkę ruch wojsk radzieckich około 9 letni chłopiec wyrywa się mamie i biegnie w kierunku niemieckiego oficera

CHŁ- Mamo! Mamo! jo chca yno łobejrzeć te cudoczne brele kiere majom łoficyr .

OFICER -patrzy przez lornetkę Front idzie!!! o Ruscy coroz bliży!

Mama /żegna się / Ponboczku złoty strzeż nas łod szystkigo złego Francik wracej sie widzisz że to ruscy idom zaro tu bydzie piekło

CHŁ- Mamulko ale yno kwila zwraca się do niemieckiego oficera /Panoczku łoficyrze a moga tam ku Wom wylyź jo by tyż chcioł widzieć s bliska tych Ruskich .

OFICER - Liczy ajns, cwaj, draj, fir, fynf, zeks, ziben, acht, nojn, cejn!!! tangi na Rajski drodze woła O cholera!!! całe mrowi za nimi , załoga kryć się a Ty zwraca się do chłopca żgolu zmiatej do pywnice / obserwuje dalej wołając Psiakrew!!! chyba nas zauważyli kierujom lufy we nasza strona /zwraca się do garstki żołnierzy którzy zostali na posterunku po ewakuacji reszty wojska / Żołnierze zajonć stanowiska . A Ty zwraca się do chłopca/ niy słyszoł żeś za kwila może być tu piekło raus!!! raus !!! a to gibym .

Mama wystraszona - Ponboczku złoty za czyji grzechy ratuj nas ło tej zarazy Francik za mnom do pywnicy .

CHŁ -Mamulko a jo sie wcale niy lynkom przeca tatulek mje uczoł ,że kożdy Slonzok to twardy chłop i niy może sie boć bele czego .Niy tela my strzimali przed tym byli nasi tera som Nimce a ci ruscy jak przidom tak pudom za frontym pra .

Mama - No niy wiym! niy wiym ! padajom ludzie że to łokropne gizdy / Słychać wybuchy matka żegna się po raz kolejny / W imię Łojca i Syna szczylajom Matko Bosko chroń nas /świst kuli /

Ło Jezusiczku!! a to co nasze somsiady !! patrzy na dróżka gdzie bignie rodzina sąsiadów

SOMSIAD- Retuj się wto może ruski tangi trefioł we nasza chałpa a ta cołko sie zawaliła cudym my wyleźli mogymy się skować w waszej pywnicy .

Mama- Możecie! Możecie! Pszeca my som jak familijo jakoś sie zmieszczymy lećcie ale wartko

a Ty Trudka co s Tobom zwraca się do małej dziewczynki którą brat sąsiada niósł na rękach

Brat sąsiada- Chyba się wylynkała bo straciła godka boroka bele by jom potym niy brały krymfy

CHŁ -Mamulko a co to som krymfy?

Mama- Dziecko ni ma czasu na tłumaczyni tera trza się schować /słychać wybuchy Niy słyszysz jak walom

******************

CHŁ - /oglada się Dziwejcie se jak Niymce zmiatajom trza i nom wioć puki czas / w tym czasie słychać wybuchy i strzelaninę

Cisza rodzina obserwuje podwórko na którym kręcą się rosyjscy żołnierze

Frida- Słyszycie jakoś inszo godka jo ji niy rozumia a wy ?? Mamulko co tera bydzie?

Mama -udaje odważną - A nic dziecko co mo być. Poczekejcie łobejrza co i jak i pogodom s tym tam wskazuje na rosyjskiego oficera

Sąsiadka - Poczekej Ana kwila wiyszajom na drzewie jakiś biołe szlajfy co to może znaczyć?

Mama / rozgląda się ostrożnie i podchodzi do radzieckiego oficera/. Szczyńś Boże jo tu je gospodyniom i niy rozumia po waszymu ale chciałach sie dowiedzieć co tukej sie wyrobio .

Oficer -Zdrastwujtje chazjajka nje panimaju / woła tłumacza i coś tam rozmawiają po rosyjsku

Tłumacz -Gospodyni ten oficer otrzymał zadanie ,żeby zrobić w Waszym domu szpital Polowy dla rannych żołnierzy a znakiem są oto te białe wstążki .Od tej chwili przenosicie się tam /pokazuje na budynek gospodarczy /.Ale zanim przystąpimy do pracy musimy się umyć ogolić coś zjeść i porządnie wyspać i to w łóżku . Rozumiecie ?

Mama -. Ja rozumia momy suchy chlyb na wodzionka a we pywnicy zimioki pora krałzow kompotrow i marmelady toż zrobia wom co do jedzynio i picio uwina sie roz dwa a co do spanio nie dokończyła gdyż jej najmłodsza córka Frida słysząc rozmowę jak oparzona wybiegła z piwnicy

Frida- Co Łoni chcom spać we mojich pierzinach kereście mi usuli na wiano niedoczekani jejich nie dom! niy dom !!

Mama- Ależ Fridko muszymy to zrobić widzisz jak tyn łoficyr na nas zaglondo gotowy nas zasczelić jak sie niy zgodzymy.

Frida - A jo! niy dom~! niy po to żeście szkrobili łoblyczki na zegłowki i pierziny ,żeby tera jakiś Ruski pomarasili jich bociorami niydoczekani tu zaczęła tupać nogami

Oficer- /podnodosząc broń gotową do strzału / Ty sabaka my … przerwał mu tłumacz

Tłumacz- Spokojno i zwracając się do Fridy -To my żołnierze walczyliśmy za waszą wolność spaliśmy w okopach mróz nie mróz deszcz czy słońce a Ty teraz nie chcesz nam dać się wyspać w twoim łóżku tu sie należy kulka w łeb. /podnosi broń /

Matka- błagalnie do tłumacza / Panoczku Łoficyrze dejcie ji pokój i niy robcie nic złego bo łona mo nierowno tukej /pokazuje na głowę / łod malynkości choruje na gowa i niy rozumi co godo ulitujcie sie niy strzylejcie jo jo już leca szykować posłani .

Oficer opuścił broń – Nu charaszo .

Matka pobiegła do domu Oficer i tłumacz za nią a Frida siadła na ziemi płacząc

Po chwili na podwórku słychać jakieś krzyki ,gdakanie kur i szczekanie psa to żołnierze plądrują podwórko z domu wychodzi tłumacz i wrzeszczy

Tłumacz- Tiszina !!!! eto dołżen byt porjadok .

Sąsiadka – Widzisz Ana a godali ludzie ,że ci ruscy to łoszkliwe chachary ,że kradnom bierom to co siedo ,że niuczone a tu i inteligyncjo i porzondek aż niy chce mi sia wierzyć jak za Wilusia.

Brat somsiada -Poczekejcie jak yno przidzie ta chołota co idzie za nimi to dopiyro sie doznomy jasności /przerywa bo wchodzi tłumacz

Tłumacz- /Potrzeba mi 2 silnych mężczyzn. Musimy pochować naszego bohatera ,który zginął od szwabskiej kuli .Według rozkazu Naczelnego dowództwa musi być pochowany w miejscu gdzie zginął tzn tu pod oknem.

Mama -Pod łoknym a niy na kiyrchowie? to pszeca niegodne .

Tłumacz .-Taki rozkaz zwraca się do mężczyzn pójdziesz Ty i Ty /wychodzą /

Sąsiadka- Jo sie lynkom co to bydzie jak tu zrobiom tyn lazaret do wojokow .

Mama- Wola niy myśleć ale wiycie co wojok czy ruski polski czy tyż nimiecki to pszeca jedno to człowiek kerymu noleży sie zoca .Jakby tak naszych chopow pochowali bele kaj to ani zaświycić świyczki ani łostawić kwiotka yno porzykać za duszyczka by szło .

Sąsiadka- Trudko jak tam je ci już lepi /zwraca się do mamy / szkoda dziołchy a możno by pomog tyn ruski dochtor .

Mama- To nic niy do na jeja choroba niy ma lyku /dodaje/ ,co ta wojna robi s ludziami sromota świata .Wracają mężczyźni Jeden z nich mówi .Podsłuchoł żech godka tych dwóch wojokow godali tak jakby niy byli s Rusow choć niy wszystko żech zrozumioł ale padali ,że tu bydom kajś s tydziyń a potym front pudzie dali toż możymy się spodziywać ,że na jic h miejsce przidom insi . Wymiarkowoł żech ,że tacy co jich wziyni do woja s jakigoś zadupio kaj biyda aż piszczy .W życiu niy widzieli koła ani zygarka. Niy umiom ani czytać ani szkryflać kradnom wszystko to co sie świyci s kościołow dworow i chałypy a ludziskom wytargujom złote blomby .Psujom wszystki baby toż muszymy ji mieć na łoku .

Somsiad woła kobiety – Baby! dejcie se pozor na ruskich .Musicie sie przeblyc we stare łachy i zawionzać chustki na żurok. Pomazejcie se tyż gymba ziymiom ,żeby te wojoki myśleli ,że tu yno starki łostały .Nie zawadzi tyż wystawić trocha pukiel i wlyc szłapami to Wom dajom pokój a jak by kieryn za wiela sie wele was kryncioł dejcie znać .I pochować koła abo spuścić luft żeby bo te pierony niy mogli ukraś fatrowej maszinki bo czym bydzie jeździoł po wojnie na szychta .

Brat somsiada -Miarkuja ,że tyn co przidzie ze Syberje abo jeszcze skondś widzi taki koło piyrszy roz .Sąsiadka- A niy godejcie, chocioż /.rozląda się czy ktoś nie podsłuchuje ./ .słyszałach łod jednego chłopa co to prziszoł s lagru że boł s takim Ruskim keryn koło widzioł piyrszy roz na łoczy .Jak yno siod na zic to zaro sie łobuloł bo niy umioł jeżdzić

CHŁO- Jo już by go nauczoł jeżdzić na tym kole .

Frida -Ty niy być taki mondry bo jak tatulek spuścioł ci luft s koła to żeś niy wiedzioł co zrobić .Keby starzik ci niy pokozoł jak naplompać to byś do teraz chodzioł piechty.

Mama- Cicho bajtle to niy czas na swada słyszycie! ... wtoś wyje jakby go ze skory łobdziyrali .

Somsiad - Cośik mi sie zdowo ,że to piyrszy szub przijechoł s frontu .

Sąsiadka- No niy jo niy wytrzimia tego ryku ida łobejrzeć.

Mama- Jo tyż tak po prowdzie trocha mi żol tych chopow po mojimu to łoni musieli iś na ta wojna bo inacy kulka w łeb .

Somsiod- A czy my mieli inacy za Niymcow jak wtoś niy podpisoł folkslisty to zaro boł lagier .

Somsiod II - Mosz recht synki ujca niy podpisali . Prziszły szupoki i Jich wziyni tak jak stoli nie doszli jeszcze do Kaczmy u Hulki tam kaj mieli wszystkich tych niepokornych a już mieli wybite zymby. Niy twało miesionc jak ze lagru prziszło urzyndowe pismo, że umrzyli na zapolyni płoc wierzycie w to bo jo niy synki mieli 19 i 20 lot ...zakatrupili Jich tam te pieroński chachary.

Sąsiadka -Wszyjscy po jednych pniondzach ale obowionzkiym krześcijanina je pomoc drugimu czy to ruski , polski nasz czy nimiecki Ana!! idymy .

Mama- Idymy ! zwraca się do lekarza - Panoczek dochtor tak po krześcijańsku powiym ,że my tu prziszli pomoc przy tych wojokach co momy robić .

DOKTOR Jedna niech bjera czyste wyważone płachty i potargo jich we taki szyroki szlajfy bydom s tego bandaże a drugo niech zawarzi wody i prziniesie w misce.

Mama- No ja Frida by sie zaś ciepała ,że niy bydzie miała wiana /Hilda wchodzi/

Hilda -Wcale niy bo jak trza to trza a prziszłach pomoc mało wiela bo już mi sie zmierzła ta głodno godka .Sztyjc yno to samo .

Mama -No to chytej sie roboty mosz tu ta płachta i targej

/słyszą jęk na łóżku leży młody jeniec niemiecki i prosi /

Ranny- Frelko /zwraca się do Hildy/ dostołech sie do niewole ale jak widzicie dlo mje już niy yno wojna sie skończyła kej ale i życi urwało mi szłapa ./ rozglą da się ostrożnie dając jakiś papierek do kieszeni fartucha Fridy i szeptem dodaje .Jak by co to zawiadomcie moja familijo .Niech przinajmi bydom wiedzieć kaj leża pochowany Zrobicie to do mje.

Hilda ze łzami w oczach - Ja Karlusie wy niy umrzecie bydziecie tańcować jeszcze na swojim weselu .

Ranny - Niy doczakom tego kostucha już stoji nadymnom dziołszko a Ty porzykej za mje bo moji godziny som policzone żegna się W imię Ojca i Syn...a i …../nie dokończył

Hilda z płaczem – Mamo! Mamo! podź tu yno cościk mi sie zdowo ,że tyn wojok niy żyje, Boroczek a boł taki młody szlocha Ponboczku czamu ?

DOKTOR – Nic niy możemy nie miał szans zwraca się do mężczyzn Wynieść go stąd .

mężczyźni wynoszą zmarłego .

Hilda -szepcze do matki . Mamulko tyn umrzyty doł mi tako szkartka tam coś stoji łobekrzicie jyno możno trza by jakoś dać znać familiji ,

Matka - Już ty sie tym niy trop dziołcho jakoś to załatwiymy a tera zmiatej ku dochtorowi .

Sąsiadka widzi jak Ana wkłada ukradkiem do kieszeni karteczkę i daje jakieś znaki

Mama -szeptem do sąsiadki - No co? no co? a co byś ty zrobiła .

Sąsiadka - To samo co Ty pszeca łobie momy dziecka pra a tera bierymy sie do roboty bo prziniośli nastympnych łoby jyno przeżyli

Mama- Oby i żegna się 

Regina Sobik.

Objaśnienie ; Według realacji mojego dziadka po wojnie dzięki Czerwonemu Krzyżowi udało się skontaktować z rodziną zmarłego rannego żołnierza  ,co więcej rodzice chłopaka przyjechali na grób swojego syna  ,który znajdował się w zbiorczej mogile na którymś z rybnickich cmentarzy .


poniedziałek, 18 września 2023

Musi trocha przisztopować

 


Łeb zaś mje łod rana boli

w karku sucho w pysku poli

a tu jeszcze budzik zwoni

jak by leciało sto koni

 

S boku na bok sie przewracom

zloty potym czoło macom

barłog jak suchy strom trzeszczy

a tu jeszcze baba wrzeszczy


Toż żech sie zewlyg ze pryka

bo mje goni do haźlika

stowom i blikom do zdżadła

co tam widza kupa sadła


Ślypia myntne podkronżone

szkuty jakby przeżodzone

kichol jak ze pieca ruła

a na czole wielko buła


Jeszcze ta śliwa przi łoku

i srogi siniec na boku

choć żech jeszcze jest na fleku

pamiyńć wraco sie po leku


Widać w szynku haja była

ślubno do dom mje skludziła

możno jo trocha przesadzioł

i po drodze sie powadzioł


 Potym niy wiym co sie stało

dostołech w łeb ..film urwało

łodtond musza sie wahować

i s wadzyniym przisztopować


Regina. Sobik






niedziela, 17 września 2023

Duże i małe przygody śniegowego bałwanka -scenariusz





aktorzy bałwan,wróble, bałwanek ,sopel , Burek,lisek, sroka,niedźwiadki polarne, foka, narrator ,dziadek, Śnieżynka


Scena I

Wróble wpadają na scenę szukając pożywienia


Wróbel 1

-Ale jestem głodny od wczoraj nie jadłem

a śnił mi się karmnik pełniutki okruszek

zima jeszcze w pełni do wiosny daleko

ćwir, ćwir, ćwir ,ćwirrrr.


Wróbelek 2

I czym mam napełnić mój malutki brzuszek

ćwir, ćwir, ćwirrr zatrzymuje się i patrzy na karmnik

O! o! to nie sen ..ćwirr! czy mnie oczka mylą

karmnik Gosi pełny już mi ślinka leci.


Wróbel 3

                -Dla każdego starczy nie pchajcie się proszę

ćwir, ćwir, ćwirr ,


Wróbel 4

-Troszeczkę kultury moje drogie dzieci.


Wróbelek 1

                 - Kiedy to kolega pcha się bez kolejki


Wróbelek 2 patrzy na bałwanka

-A ten co za cudak bez czapki na głowie

zamiast tego garnek blaszany dziurawy

do tego kapota to bałwan z podwórka

ha, ha,.a gdzie buty ubrał tylko prawy.


Wróbel 3

-Ćwir! ćwir ! coś ty głupi......... bałwanek i buty!

załóż okulary przecież on nóg nie ma.


Wróbel 4

-Guziki wziął chyba gospodarz na opał

kapota podarta nos ledwo się trzyma

nawet starą miotłę ktoś schował do szopy

ćwirr, ćwirr, ćwirrr koledzy bałwanek nic nie ma .


Wróbel 1

-Jeśli mam być szczery to pewno sierota.


Wróbel 2 przypatrując się bałwankowi

- Może był niegrzeczny może karę dostał .


Wróbel 3

-Chyba dociekliwy chciał zobaczyć wiosnę

i dlatego z nami na podwórku został .



Wróbel 4 pokazując na bałwanka

-Widać ,że mu ciepło bo płacze biedaczek

przecież wiosna idzie zaraz się rozpłynie

jak ten sopel lodu na dachu sąsiada

stopi się na amen nim zima przeminie.


Bałwanek zwraca się do sopla

- Sopelku kochany cóż teraz zrobimy

kiedy nawet garnek przed ciepłem nie chroni

O jo, jo, jo, jo, joj płacze my biedni jako te sieroty

zima gdzieś odeszła i któż nas obroni .


Sopel skarży się

-Ja z tego wszystkiego chudnę coraz bardziej

jestem już jak patyk to fakt oczywisty

kiedyś się mieniłem jak tęcza na niebie

teraz jestem brzydki nawet przeźroczysty.


Bałwan

-A to stado wróbli jeszcze nam dokucza

śmieje się żartuje przez to ból zadaje .


Sopel ze smutkiem

-Myśli że nie mamy duszy ani serca

dawniej tacy mili płacze ja, ja ich nie poznaję.


Bałwanek

-Pełny karmnik jadła zmienił nam przyjaciół

nic tu po mnie bracie zaraz ruszę w drogę

na daleką północ do mojego dziadka

Cóż ja biedny bałwan tyle zrobić mogę

poczekam tu sobie nim wieczór nastanie

tylko mnie nie wydaj ci....ciiiiiii.....


Sopel ożywia się

-Ale będzie heca hi! hi ciiiiii....


Burek

-Hau, hau, dajcie pospać kto tak hałasuje

a..... to ty bałwanku co ty tam przebierasz

czego szukasz w szopie gdzie tylko rupiecie patrzy na bałwanka z niedowierzaniem

plecak, czapka, kije dokąd się wybierasz?


Bałwanek

-A do Zimnolandii do mojego dziadka

tutaj nikt się ze mną już bawić nie raczy

no gdzież są te narty chcę sobie pożyczyć

Krzyś się nie pogniewa na pewno wybaczy.



Burek

-No pewnie bałwanku wszak to dobre dziecko

a Ty tak sam... nie boisz się hau, hau, hau.


Bałwanek

-Nie nie boję …znalazł narty ..O są ! zaraz je założę !

Do widzenia piesku bo na mnie już pora

pożegnaj ode mnie wszystkie śpiące dzieci .


Burek

-Hau, hau, hau, niech księżyc cię wiedzie i jaśniutko świeci

hau, hau, hau, bezpiecznej drogi przyjacielu

i do widzenia będzie mi smutno bez ciebie.



Scena II W drodze


Bałwanek maszeruje

- Raz i dwa, raz i dwa,raz i dwa, raz i dwa, tra, ta, ta ,

nocka taka cudna wspaniale się czuję

księżycu gwiazdeczki pięknie wam dziękuję

raz i dwa, raz i dwa /przystaje/

chyba się zmęczyłem odpocznę troszeczkę

jeszcze tylko ździebko o tam do tej górki

/wyciąga i ogląda mapę / czyli według planu dotarłem nad rzeczkę

tutaj się zatrzymam siada na ziemię i zasypia


Wychodzi lisek i podchodzi na palcach do bałwanka

Lisek

-Sz, sz, sz, sz, pi, pi, pi, sz, sz, sz, pi, pi, pi,

a to co za dziwak i tak smacznie śpi

porządnie zmęczony.. przybłęda jakiś czy co?

ciekawi mnie bardzo co też mu się śni


Bałwanek budzi się przerażony

-Rety! ale późno słoneczko już wstało

zaraz ruszę w drogę tylko się podniosę

a ty co tu robisz zwraca się do liska pierwszy raz cię widzę

i jak się nazywasz odpowiedz mi proszę .


Lisek

-Jestem lis Chytrusek z pobliskiego z lasu

przyszedłem po prezent dla swojego taty

a rośnie na drzewie zaraz sobie zerwę.


Bałwanek

-Na drzewie nie wierzę to chyba nie kwiaty

bo tych jeszcze nie ma jeszcze nie urosły patrzy na drzewa


Lisek

-No co się tak gapisz bazi nie widziałeś

urwałem tak sobie nie czekałem wiosny

gdzie ty dotąd byłeś gdzie się wychowałeś .



Bałwanek

-Na podwórku z śniegu dzieci ulepiły

węglem i marchewką buzię ozdobiły

a teraz wędruję na północ do dziadka zwraca się do liska z wyrzutem

te bazie to co narwałeś to tak bez zgody ?


Lisek

-Bez zgody a czyjej !! drapie się po karku ale wpadka !


Bałwanek

-Popatrz na to drzewko jak ono wygląda

fe, tak się nie robi całe połamane .


Przylatuje sroka

Sroka

-Choć intencja szczera? To jednak przestępstwo

Oj !gdyby leśniczy się o tym dowiedział zwraca się do lisa

za taki czyn bracie w dybach byś posiedział.


Lisek

-Nikt mi nic nie zrobi to tak dla zabawy.


Bałwanek

-Jak by ci ktoś ogon wyrwał dla zabawy

to co byś powiedział... nie ma żadnej sprawy ? ..


Lisek odchodzi machając ogonem


Sroka

-A idź sobie idź ty tchórzu!


Bałwan

-Takiemu tłumaczyć i tak nie zrozumie .


Sroka

-Bałwanku uważaj bo podepczesz kwiatki

a to są te pierwsze wiosenne !


Bałwanek

-Co! dopiero teraz mi o tym mówisz

a skąd wiesz że to pierwsze wiosenne w szkole się uczyłaś?


Sroka

-Pani na przyrodzie nam o tym mówiła

że to właśnie wiosna calutki świat zmienia

i jeszcze .....


Bałwanek przerywa

Co! wiosna oj, jo, jo, jo, jojku muszę już iść

do widzenia sroczko do widzenia


Sroka rozczarowana

-Do widzenia świat się zmienia świat się zmienia .


Narrator

-I ruszył bałwanek wędrując dzień cały

w końcu dotarł na brzeg zmarzniętego morza

gdzie tylko lód i kra skrzą się niczym srebro

a drogę wskazuje mu polarna zorza

usiadł biedny smutny na samiutkim brzegu

chciałby jak najszybciej dostać się do dziadka

myśli ,myśli długo umysł nadwyręża.

-

Bałwanek

Mam ,mam, jestem mądry! Eureka! eureka!

wejdę na krę i popłynę dziadek na mnie czeka

hop! hop! hop !/ wskakuje na krę / już płynę super.. ale jazda .



Scena III Zimnilandia


Niedźwiadki polarne

-A ten cóż za jeden czy to nie nasz kuzyn

samiuteńki na krze a dokąd on płynie

musimy mu pomóc w tej krainie lodu

przecież bez pomocy biedaczysko zginie.


Foczka

-Hop, hop ,hop ,wyhamuj stacja docelowa

przybyszu z południa a gdzie twoja świta

sam tu wędrowałeś szacuneczek wielki

no odważny zuchu Zimnolandia wita .


Bałwan

-Nazywam się bałwan a jestem ze śniegu

zimą na podwórku dzieci ulepiły

tam teraz jest wiosna słonko mocniej świeci

a jego promyki by mnie roztopiły.


Niedźwiadek

-Dlatego przybyłeś tu do nas na północ ?.


Bałwanek

-Przybyłem do dziadka on mieszka w pałacu.



Niedźwiadek

-Już wiem w tym lodowym gdzie komnat na pęczki

podłogi z kryształu a na dużym placu

renifery w sanie zaprzężone stoją

czekając na rozkaz by z krainy lodu

ruszyć na południe zawieźć trochę chłodu.


Bałwanek

-Tak !tak !właśnie zgadłeś a może tam byłeś co?.


Niedźwiadki

-Ja nie ale ona tak pokazuje na foczkę/ czasem tam zagląda.


Foka

-Jak podróż bałwanku miałeś wiele przygód

teraz ruszaj za mną chcemy cię przywitać

choć szybciutko zanim zamkną główną bramę

bo wiosna się zbliża patrz zaczyna świtać .


Narrator

-Kochani słuchacze tak już w świecie bywa

że to pory roku rządzą się prawami

najpierw mamy wiosnę potem lato jesień

za jesienią zima i znów wiosna z nami

A teraz akurat cieplej słonko świeci

to znak nieodzowny że wszystko się zmienia

Wiosna będzie rządzić przez parę miesięcy

i dziadek bałwanka bardzo ją docenia

Zamknie wszystkie bramy by mieszkańcy zamku

przez okres jej rządów dobrze się wyspali

by potem w spokoju przez lato i jesień

na przyjęcie zimy się przygotowali.


Dziadek

-Zguba się znalazła witam! witam! witam!

a już miałem zamknąć południowe bramy

właśnie Pani wiosna u bram zamku stoi

zdążyłeś przyjść przed nią masz szczęście kochany woła

- Służba proszę do mnie szykować posłanie

Śnieżynko! Śnieżynko! jakie twoje zdanie.


Śnieżynka przybiega i przygląda się bałwankowi

-Widać że bałwanek podróżą zmęczony

mizernie wygląda a może choruje

trzeba się nim zająć bo po trudnej drodze

i wędrówce do nas trochę źle się czuje.


Bałwanek narzeka

-A ja, ja, ja ,ja, ja, jaj ,wypocząć bym trochę chciał

ziewa o je, je, je jakże okropnie spać mi się chce.



Dziadek

-Chodź za mną a żywo mój ty wędrowniku

do zimnej komnaty gdzie odzyskasz siły

dostaniesz śniegowy jasiek i kołderkę

i oby sny twoje tylko piękne były

dobranoc bałwanku do następnej zimy.



Bałwanek ziewając

Dobranoc doobranocccc.


Śnieżynka

-Wiesz co dziadku myślę że na przyszłą zimę

zwołasz renifery i zaprzęgniesz sanki

by zawiozły dzieciom dużo więcej śniegu

żeby mogły lepić śniegowe bałwanki

takie jak ten dzielny śpioch .


Dziadek

-A wiesz Śnieżynko że to jakiś pomysł

Obiecuję że tak zrobię obiecuję 

Regina Sobik

 foto  https://biblioteka-starysacz.pl/ferie-2021-filia-w-barcicach/