Zajaśniała
gwiazda na suficie nieba
prowadząc przez
piaski Trzech Króli ze Wschodu
śladem ich podąża
nikomu nieznany
młodzian co jak
tamci królewskiego rodu
Jakie Jego imię
jakie pochodzenie
nie wiedzą trzej
Mędrcy ani inni ludzie
będzie
drogowskazem w betlejemskim cudzie.
Wszyscy oni
spieszą do miasta Betlejem
gdzie boża
dziecina z Panny narodzona
a każdy ma jakiś
prezent dla małego
żeby
przepowiednia została spełniona
Mira i kadzidło
na dodatek złoto
to prezenty godne
dla króla przyszłego
ale dar w postaci
kamieni szlachetnych
podarkiem
chybionym od króla czwartego
Kiedy król choć
młody roztropny i mądry
zabiera ze sobą
trzy cenne kamienie
darmo pytać po
cóż dzieciątku te dary
kiedy całkiem
inne jest ich przeznaczenie
Że w tym wola
Boża i tak stać się miało
wkrótce się
przekonał młodzian i świat cały
kiedy to na drodze
ranny i samotny
z pięcioma ranami
leżał chłopczyk mały
Zabrał król
dziecinę zaniósł do wsi obok
dał kamień
szlachetny za pieczę i leki
a w zamian
otrzymał wrażliwość na nędzę
Po czym ruszył w
drogę a wiodła go gwiazda
ta sama co
dzielnych Mędrców prowadziła
aż doszedł do
miasta gdzie śmierć ojca rodu
rodzinę w
rozpaczy wielkiej pogrążyła
Było we zwyczaju
,że po śmierci męża
żona szła w
niewolę dzieci też zabrano
jakby były czyjąś
własnością lub rzeczą
bez żadnych
skrupułów na targu sprzedano
I tym razem kamień
szlachetny się przydał
uratował życie
wiarę w dobro ludzi
lecz gwiazda
zniknęła daremnie jej szukać
na niebie wysokim
król czwarty się trudzi
Bijąc się z
myślami że dar wrażliwości
który dziecko
dało był mu nazbyt drogi
ruszył wprost
przed siebie nadzieją wiedziony
aż zawitał w
biednej chatki niskie progi
Gdy bieda z
nieszczęściem jak siostry bliźniacze
próbują ocalić
życie zagrożone
tam kamień
szlachetny spełni swoją rolę
by wyroki boskie
były wypełnione
Pusta sakwa króla
już mu się nie przyda
już nie uratuje
ani nie pomoże
została
wrażliwość na ludzkie cierpienie
co to w sercu
króla jak głębokie morze
I ona tym razem
ratowała życie
pewnego wioślarza
co ojcem rodziny
tu król bierze
brzemię na swoje ramiona
by odpokutować za
obce mu winy
A praca wioślarza
ciężka i niewdzięczna
gorzkim kęsem
chleba walką o przetrwanie
wtedy na dnie
serca zrodziła się gwiazda
oświetlając
drogę w życia oceanie
Światło jej
ogrzało serca i sumienia
król odzyskał
wolność ruszył w dalszą drogę
wtedy ta prawdziwa
zabłysła na niebie
prowadząc do celu
na spotkanie z Bogiem
I doprowadziła
króla do stóp góry
gdzie stały trzy
krzyże na nich wątłe ciała
gdy nad tym
środkowym zapłonęła światłem
łaską bożej
mocy którą w sobie miała
Spojrzał król do
góry i oczom nie wierzy
do krzyża
przybite ciało umęczone
ręce nogi we krwi
gwoździami przebite
i jeszcze ta głowa
w cierniowej koronie
Ten człowiek na
krzyżu to Zbawienie świata
a ja tak tęskniłem
chociaż go spotkałem
w wszystkich
cierpiących i w dziecku na drodze
chyba byłem ślepy
skoro nie widziałem
A te światło
gwizdy co mnie prowadziło
było światłem
łaski jak i te promienie
co z ran wypłynęły
otulając duszę
żebym mógł
zrozumieć moje przeznaczenie
R.SOBIK
foto https://pl.wikipedia.org/wiki/Trzej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz