W biednej chatynce nad snem dzieciny stroskana matka noce czuwała
dziecina chora blada jak ściana z trudem choć wielkim wciąż oddychała
Złośliwy los przygnał tu z stron dalekich starca nad wyraz trochę dziwnego
jak liść na wietrze drżącego z zimna o chłodnym spojrzeniu bardzo strasznego
To Anioł śmierci zstąpił na ziemię zabrał dzieciątko w rajskie przestworza
choć serce Matki z żałości pęka taką musiała być wola boża
I poszła szukać Matula dziecię rozpaczą wiedziona jak oszalała
gdy na swej drodze ciemną jak sadza gotową pomóc nockę spotkała
Pani ciemności za swoje rady a że za darmo nic być nie może
żąda piosenki co ją utuli i snem spokojnym zasnąć pomoże
Spełniła Matuś nocki żądanie i rusza dalej ciernistą drogą
gdzie ostre kolce kalecząc ciało tylko w ten sposób pomóc jej mogą
I jeszcze proszą by je przytulić do serca mocno tak aż zaboli
bo chcą się ogrzać ciepłem miłości by móc zakwitnąć kwiatkiem niedoli
I to życzenie Matka spełniła gdy nowa na drodze staje przeszkoda
nie do przebycia i przepłynięcia to duża jak morze głęboka woda
Cóż teraz począć znikąd pomocy płacze Matula rzewnymi łzami
te łzy ratunkiem wkrótce się staną drogocennymi jak kryształ perłami
Upadły bowiem na dno jeziora którego władca docenić umiał
to piękno wyryte Matuli łzami ich siłę wnet pojął i moc zrozumiał
Przywołał fale by Ją zaniosły bezpiecznie taflą na brzeg jeziora
bo uznał że dość już tułaczej doli i poznać prawdę nadeszła pora
A serce Matki tak kochające tu Ją przywiodło na koniec świata
tam gdzie porządku pilnuje Anioł i czyny ludzkie skrzydłem wymiata
Szuka Matula pośród ogrodu wśród wielu kwiatów tego jednego
gdzie bije tylko znanym jej rytmem serduszko jej dziecka ukochanego
Już prawie znalazła już ręką sięga gdy śmierć okrutna staje na drodze
oj nie da Matka nie da go zerwać jak Go obroni drży cała w trwodze
Gdy nitka życia jest w ręku Boga a i ze śmiercią się nie targuje
nieszczęsna kobieta nic nie rozumie dwa kwiaty życia zerwać próbuje
By uratować dziecię przed śmiercią nie bacząc że inni też Matki mają
które też cierpią tak jak i Ona bo swoje dzieci bardzo kochają
Gdy zobaczyła krwawiące serca i płacz okrutny czyjeś niedoli
już Ona nie chce rozpaczy Matek już raczej dziecię swe oddać woli
Śmierć wykonuje wyroki boże ale też nie jest przecież z kamienia
pokaże Matce krainę szczęścia tę dokąd zabiera małego Syna
Bo Miłość Matki tak ją wzruszyła gdyż nie ma większego skarbu na świecie
gotowa na trudy i poświęcenia kocha nad życie to swoje dziecię
Regina Sobik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz