Był
sobie człowiek który niósł krzyż swój
w
sam raz na jego wątłe ramiona
i
chociaż go nosił przez wszystkie lata
nie
mógł się jakoś do niego przekonać.
Narzekał
,że ciężki i że uwiera,
że
nie pasuje bo trochę za długi,
chciałby
go w końcu zmienić na inny
a
ten zostawić , zbyt go nie lubi.
Nie mógł już
dłużej Pan na niebiosach
ścierpieć
narzekań człowieka słabego,
posłał
Anioła by go zaprowadził
gdzie
inne krzyże czekały na niego.
Pokazał
miejsce gdzie przeróżne krzyże
jak
drzewa z ziemi powyrastały,
aby
mógł wybrać ten co mu pasuje
leciutki
gładki i całkiem mały.
Niemądry
człowiek widząc tyle krzyży
z
radości podskoczył, ręce zaciera,
chodzi
jak w transie i godzinami
krzyż
odpowiedni dla siebie wybiera.
Ten
jest za ciężki ,chociaż ze złota
a
ten za prosty, biedny i surowy
ten
niestabilny zbyt ozdobiony,
ten
znów za duży i całkiem nowy.
Zmęczony
szukaniem usiadł na ziemi
patrzy
cień krzyża widać na trawie
jak
oparzony zerwał się wołając:
-ten
mi pasuje tego nie zostawię-
Anioł
uśmiechnął się do człowieka
mówi do niego
wielce rozbawiony
-mój
drogi ten krzyż który znalazłeś
to
ten przez Ciebie wcześniej porzucony.
Ja
jestem Stróżem a Twój Ojciec w niebie
powierzył
mi kiedyś poważne zadanie,
bym
dopasował krzyż na Twą miarę
taką
jaką krawiec szyje ubranie,
Bo
Pan nie obarczy dziecka Swojego
ciężarem
którego unieś nie zdoła
byś
mógł cierpliwie nieść go przez życie
a
do pomocy posłał Ci Anioła-
R.Sobik
Inspiracją do napisania tej
ballady było opowiadanie ks.M. Malińskiego pt „ Opowiadanie o
ludzkich krzyżach”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz