wtorek, 29 maja 2018

Miasto na bagnach

Czy ktoś z dzisiejszych mieszkańców Jankowic zna opowieść ,że to właśnie tędy przez naszą miejscowość przebiegał główny szlak bursztynowy z północy znad Morza Bałtyckiego na południe Europy , bo ie wiem czy to bajka czy tylko jakiś wymysł .Opowieść tę słyszałam od mojego dziadka a On od swojego .Podobno było to tak :
-Niedaleko nieistniejącego już młyna tuż za lasem, gdzie nowa autostrada przecina dwie sąsiadujące ze sobą miejscowości Kłokocin należący do Rybnika i Folwarek należących terytorialnie do Żor kiedyś w bardzo dawnych czasach leżało miasto. Ławy tak je nazwali mieszkańcy pobliskich ziem. Miasto to trudno dostępne leżało pośrodku bagien. Mimo takiego położenia mieszkańcom tego miasta żyło się bardzo dobrze. Nic dziwnego bo podobno tędy właśnie biegł szlak handlowy z północy znad Morza Bałtyckiego na południe Europy. Jest to wielce prawdopodobne. Mój dziadek ze strony taty pochodził z niedalekich Jankowic i jak mi opowiadał, zaraz za kopalnią „Blicher” obecnie Jankowice znajdują się ślady wąwozu, w którym biegła droga. Obecnie wąwóz nieużywany od dłuższego czasu gdyż zaraz obok wybudowano nową drogę zarasta trawą i krzewami a las broni go skutecznie przed wścibskim okiem ludzi. Ile w tym jest prawdy nikt nie wie ale fakt faktem, że ślady takiego wąwozu istnieją i biegną właśnie w kierunku Żorskich Folwarek tj tam gdzie miało być to miasto Ławy. W mieście tym według legendy bo właściwie jak to nazwać skoro nie ma żadnych dokumentów ani zapisów, że takie miasto istniało a karawany kupieckie zatrzymywały się tu na noc. Miejscowi chętnie udzielali gościny zmęczonym wędrowcom zapewniając nocleg i jedzenie. W zamian za to otrzymywali towar czy też pieniądze a nawet żółte złoto jakim był w tym czasie bursztyn. Wymiana kwitłaby przez lata, gdyby nie chęć wzbogacenia się niektórych mieszkańców tego miasta. Otóż pewnej nocy napadli oni na karawanę kupiecką a wszystkich jej uczestników wymordowali .Wtedy to rozpętała się straszliwa burza. Ławy zaczęły pogrążać się w bagnie grzebiąc pod zwałami gęstego błota nie tylko zbójów ale i wszystkich mieszkańców tego spokojnego dotąd miasta. W niedalekich Żorach ówczesnej małej jeszcze osadzie stał drewniany kościółek. Obszar bagien dochodził aż tutaj. Kiedy grzęzawisko zaczęło się zapadać mieszkańcy osady wpadli w popłoch szukając dróg ratunku. Nie mieli się gdzie schować ani dokąd uciec, więc zebrali się w tym kościółku wznosząc modlitwy do Boga z prośbą o pomoc. Przysięgli nawet, że jeżeli osada ocaleje to codziennie wieczorem zbierać się będą na nabożeństwie różańcowym. Tak to podobno Żory ocalały dzięki modlitwie różańcowej .


Regina Sobik

foto ślady wąwozu znajdującego się w Jankowicach przy ul.Topolowej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz