Krzaczasta grzywa
pieni się bryzga
gna gdzieś na
oślep w szalonym biegu
jęczy i wyje
wściekle wzburzona
zajadle sycząc
pędzi do brzegu
Piekielna kipiel z
hukiem się wdziera
w głąb lądu tam
gdzie domostw siedliska
napotykając
dzieło rąk ludzkich
gejzerem wody do
góry tryska
W drodze powrotnej
zabiera żniwo
niosąc na
grzbiecie owoc zniszczenia
nie ma już plaży
domów hoteli
zostały zgliszcza
rozpacz cierpienie
A jutro słonko
tak samo wstanie
otuli ziemię
ciepłem promieni
wiarą w
człowieka ożywi serca
gdy pomoc rozpacz
w nadzieję zmieni
R.Sobik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz